We wtorek przed sądem w Kopenhadze rozpocznie się proces obywatela Polski oskarżonego o napaść na premierkę Danii Mette Frederiksen. Do zdarzenia doszło 7 czerwca na placu Kultorvet w Kopenhagi. Polak podbiegł do polityczki i uderzył ją w ramię pomimo obecności funkcjonariuszy ochrony.
Premierka Frederiksen z urazem trafiła do szpitala na badania kontrolne. Jak się później okazało, szefowa duńskiego rządu doznała lekkiego urazu szyjnego odcinka kręgosłupa, przez co zniknęła na kilka dni z przestrzeni publicznej.
39-letniemu mężczyźnie od kilku lat mieszkającemu i pracującemu w Danii za atak na osobę pełniącą funkcję publiczną grozi do ośmiu lat więzienia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ruszył proces Polaka oskarżonego o napaść na premierkę Danii
Sąd najpierw aresztował Polaka do 20 czerwca, a następnie przedłużył tę decyzję do 4 lipca.
Podczas wstępnego przesłuchania mężczyzna nie przyznał się do zarzucanych mu czynów. Jak podawała policja, mężczyzna twierdzi, że nie pamięta zbyt wiele ze zdarzenia. W chwili napaści znajdował się pod wpływem alkoholu i narkotyków. Duńscy funkcjonariusze wykluczyli motyw polityczny ataku.
Przed rozprawą głos zabrał prawnik Polaka. - Opinia publiczna może po raz pierwszy usłyszeć, co tak naprawdę się wydarzyło. Niektórych rzeczy mój klient nie pamięta, ale usłyszymy, co ma do powiedzenia - powiedział agencji AFP Henrik Karl Nielsen.
Agencja Reutera przypomina, że do ataku na duńską premierkę doszło trzy tygodnie po tym, jak szef rządu Słowacji Robert Fico został ciężko ranny przez zamachowca, który oddał do niego kilka strzałów z broni palnej oraz nieco ponad miesiąc przed zamachem na życie kandydata na prezydenta USA Donalda Trumpa podczas przedwyborczego wiecu w Pensylwanii.
Czytaj także: Polak zaatakował premier Danii. Usłyszał zarzuty
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.