W lipcu 2019 roku w miejscowości Ryżyn (woj. wielkopolskie) doszło do tragicznego wypadku. Auto, którym podróżowało czworo młodych ludzi w wieku od 20 do 23 lat, wypadło z drogi, uderzyło w drzewo i stanęło w płomieniach. Dwie osoby - Michał i Wioletta - zginęły na miejscu. Kinga oraz kierowca, Jędrzej O., cudem przeżyli wypadek.
22-latek jest oskarżony o nieumyślne spowodowanie wypadku. Dziennikarze programu "Uwaga!" TVN informują, że choć Jędrzej O. ma odebrane prawo jazdy, dalej wsiada za kierownicę.
Mężczyzna nie przyznaje się do winy. Przed wypadkiem był 11 razy karany za łamanie przepisów ruchu drogowego, m.in. za zbyt szybką jazdę.
Na pierwszym przesłuchaniu miałem wrażenie, że ma wyuczoną regułkę. Podczas drugiego przesłuchania nie przyznał się do zarzucanego mu przestępstwa oraz odmówił składania wyjaśnień - powiedział dziennikarzom "Uwagi!" Piotr Wachelski z Prokuratury Rejonowej w Szamotułach.
Biegli nie byli w stanie określić, z jaką prędkością poruszał się pojazd przed wypadkiem. Obrońcy Jędrzeja O. twierdzą, że do tragedii doszło w wyniku kontaktu z innym pojazdem, który ich mijał, jednak zostało to wykluczone w toku postępowania. Nie jest również jasne, co wydarzyło się w szpitalu, do którego przywieziono kierowcę, ponieważ policjanci nie zostali wpuszczeni do sali, w której udzielano mu pomocy.
Tym drugim pojazdem kierowali bracia, którzy można powiedzieć, że uratowali mu życie, bo inaczej by spłonął w pojeździe - podkreślił prokurator w "Uwadze!".
Świadkowie odczuwali od niego woń alkoholu, natomiast badanie wykazało jego brak. Na miejscu nie zbadano go alkomatem, krew pobrano po około czterech godzinach po przewiezieniu do szpitala - dodał.
Spowodował śmiertelny wypadek, a dalej jeździ autem
Przez 2 lata w Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców nie było informacji o tym, że Jędrzejowi O. odebrano prawo jazdy. Wyszło to na jaw we wrześniu, gdy w okolicach Bielaw Pogorzelskich znacznie przekroczył prędkość. Po pościgu policjanci z grupy Speed zatrzymali go na polnej drodze. Prokurator wnioskował o areszt, jednak sąd uznał, że 22-latek może dalej przebywać na wolności.
Mimo że spowodował wypadek ze skutkiem śmiertelnym, że zabił dwie osoby, jechał ponad 110 km/h w terenie zabudowanym, to i tak za kolejne przestępstwo nie odpowiada – oburza się w "Uwadze!" Dominika Suska-Musiał, ciotka zmarłej Wioletty.
Sędzia stwierdził, że on nie stanowi zagrożenia dla innych i może przebywać na wolności… Nie wiem, na co jeszcze czeka sędzia, co miałby zrobić, żeby mogli go w końcu zamknąć. Zabicie dwóch osób to jest za mało? – dodaje Anna Minge, matka Wioletty.
Zobacz także: Wypadek na DK86 pod Tychami. Tir wylądował w rowie