W środę (10 stycznia) w Mezowie służby otrzymały informację o wypadku na przejeździe kolejowym. Szynobus uderzył w osobową skodę. W środku było ciało 31-letniej Jolanty K. Początkowo wydawało się, iż doszło do wypadku. Szczegółowe ustalenia, w tym przede wszystkim wyniki sekcji zwłok, doprowadziły śledczych do prawdy. Jolanta K. została zamordowana.
Zatrzymanie Tomasza K.
Jolanta była właścicielką salonu piękności w Kiełpinie. Jak podaje "Super Express", klientki chętnie odwiedzały jej lokal. Obsługa była miła i profesjonalna. Zawodowo Jolancie układało się wszystko, ale w domu przechodziła gehennę. A to wszystko z powodu męża. Tomasz K. był zazdrosny. Wedle informacji "SE" mężczyzna do grudnia 2023 roku leczył się psychiatrycznie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Feralnego 10 stycznia przyszedł do lokalu Jolanty, kiedy kobieta już go zamykała. Doszło do awantury. To tam 34-letni Tomasz uderzył czymś żonę. Być może był to trzonek do siekiery. Potem, jak opisywał śledczym, wsadził martwą żonę do samochodu i pojechał na przejazd kolejowy.
Tomasza K. zatrzymano i aresztowano na trzy miesiące. Przyznał się do winy. Grozi mu dożywocie.
Miał być rozwód
"SE" rozmawiał ze znajomą Jolanty. Kobieta relacjonuje, że wkrótce 31-latka miała na zawsze rozstać się mężem. - Jola była atrakcyjną kobietą, lubiła towarzystwo, podróże, a jej mąż to taki dziwoląg, odludek. Nie układało im się, on pałał jedynie zazdrością - mówi kobieta.
Jolanta wyprowadziła się od Tomasza i wniosła o rozwód. - W lutym sąd wyznaczył rozprawę. Boże mój, nie doczekała tego - dodaje znajoma zamordowanej.