Do zdarzenia doszło na podwórku jednego ze mińskich blokowisk, znanym powszechnie jako "Plac Zmian". Zamaskowani mężczyźni w cywilnych ubraniach niszczyli przygotowaną przez obywateli biało-czerwono-białą flagę ze wstążek. Raman Bandarenka postanowił z nimi porozmawiać.
Bandarenka napisał do sąsiadów spotykających się na "opozycyjnym" placu przez komunikator Telegram. Poinformował ich, że idzie na dół dowiedzieć się, dlaczego mężczyźni niszczącą flagę. Na podwórku został pobity przez napastników w kominiarkach.
Wychodzę – brzmiało jego ostatnie zdanie przed śmiercią.
Czytaj także: Białoruś. Milicja zatrzymała emerytów i lekarzy
Poprosił, żeby nie niszczyli flagi. Pobili go zamaskowani mężczyźni
Mińska milicja poinformowała, że gdy funkcjonariusze przyjechali na miejsce zdarzenia, znaleźli pobitego mężczyznę. Milicjanci mieli wezwać karetkę, która odwiozła go do szpitala. Według mieszkańców okolicznych bloków sytuacja wyglądała jednak inaczej: Raman Bandarenka został brutalnie pobity w samochodzie przez zamaskowanych funkcjonariuszy milicji, którzy w końcu zamiast na komisariat zawieźli go do szpitala.
Bandarenka trafił na oddział neurochirurgii Szpitala Ratownictwa Medycznego w śpiączce. Według lekarzy jego stan był bardzo ciężki, bowiem skatowany nie reagował na bodźce. Zdiagnozowano u niego mózgu i krwiaki na głowie.
Operacja trwała kilka godzin. Lekarze powiedzieli rodzinie, że szansa na przeżycie mężczyzny wynosi 1 na 1000. Tak jak zakładali, skatowanego mężczyzny nie udało się uratować.
Ta krew jest na rękach reżimu, który próbuje ratować swoje istnienie kosztem życia Białorusinów – skomentowała jeszcze w trakcie operacji opozycjonistka Swiatłana Cichanouska.
Kiedy okazało się, że mężczyzna zmarł, Cichanouska złożyła kondolencje rodzinie zmarłego. Podkreśliła przy tym, że został on ofiarą reżimu Aleksandra Łukaszenki. Dodała również, że na miejscu zamordowanego mógł być każdy inny człowiek.
Tak jak miliony Białorusinów, współczuję rodzinie Ramana. Nie darujemy tego zabójstwa. Imię Ramana przejdzie do historii jako imię bohatera nowej Białorusi – oświadczyła.
"Trybunał stanu dla władzy". Protesty po śmiertelnym pobiciu opozycjonisty
Na podwórku, za którego obronę skatowano na śmierć Ramana Bandarenkę, zebrały się setki mieszkańców osiedla. Demonstranci przybyli także z innych dzielnic Mińska. Pod transformatorem znajdującym się w centrum placu składane są znicze i kwiaty.
Trybunał [Stanu dla władzy – przyp. red] – skandowali demonstranci.
Białoruska milicja poinformowała, że bada sprawę. W opublikowanym komunikacie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych podkreślono, że wywieszanie symboli politycznych jest naruszeniem obowiązującego prawa. Według milicjantów porządek przywracać próbują "nieobojętni na naruszenia obywatele".
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zajmuje się konsekwencjami takich konfliktów, czasami godnymi wielkiego ubolewania – napisali urzędnicy.
Obejrzyj także: Pomógł protestującemu w ucieczce. Internet gratuluje temu białoruskiemu taksówkarzowi
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.