Do ataku na polskiego żołnierza doszło 28 maja nad ranem na odcinku granicy w okolicach Dubicz Cerkiewnych (woj. podlaskie). Szeregowy 1. Warszawskiej Brygady Pancernej, wchodzącej w skład 18. Dywizji Zmechanizowanej, został raniony nożem przez jednego z mężczyzn, którzy w grupie próbowali sforsować stalową zaporę.
Gdy żołnierz, używając tarczy ochronnej, blokował wyłom w stalowej zaporze na granicy, sprawca - po przełożeniu ręki przez płot - ugodził go nożem w okolicy klatki piersiowej. Nóż utkwił w ciele żołnierza.
W stronę rannego i udzielającej mu pomocy funkcjonariuszki Straży Granicznej rzucano gałęzie i kamienie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czy można złapać zabójcę żołnierza?
Niestety żołnierz zmarł w czwartek w Wojskowym Instytucie Medycznym w Warszawie. Po ataku bandyta uciekł w głąb Białorusi. Jest szansa, że uda się go znaleźć i skazać?
Nie mamy możliwości, żeby tego człowieka dopaść. To są działania o charakterze kryminalnym i mają kontekst polityczny. To są ludzie, którzy działają w interesie i we współpracy z reżimem białoruskim. Nie można wykluczyć, że ta osoba była zadaniowana, żeby zrobiła coś podobnego - mówi dla "Faktu" pułkownik Grzegorz Małecki.
Minister Radosław Sikorski podkreślał, że trwa śledztwo w sprawie śmierci żołnierza. Małecki podkreśla jednak, że w obecnej sytuacji nasz kraj jest bezradny.
Najlepszą metodą jest zapobieganie, stworzenie systemu, który skutecznie będzie uniemożliwiał zaistnienie takich zdarzeń. Nie mamy możliwości egzekwowania odpowiedzialności od osób, które biorą w nich udział - dodaje pułkownik.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.