2-miesięczna Maja ze Starogardu Gdańskiego zmarła 20 stycznia. Śledczy ustalili, że dziewczynka niemal od urodzenia była katowana. Jej rodzice - 22-letnia Karolina P. i 23-letni Dominik P. usłyszeli zarzuty zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Para miała dręczyć także rodzeństwo Mai: 4-letnią Zuzię i 2-letniego Kubę.
Po śmierci dziecka prezydent Starogardu Gdańskiego Janusz Stankowiak powołał komisję złożoną z urzędników odpowiedzialnych za sprawy społeczne. Miała ona ustalić, czy ze strony pracowników mogło dojść do zaniedbań. Prezydent otrzymał już raport z prac komisji.
Żaden z miejskich podmiotów nie zaniedbał swoich obowiązków. Rodzina nie była objęta pomocą społeczną, nie miała założonej Niebieskiej Karty, ani żadna z bliskich osób i sąsiadów nie zgłosiła, że dochodzi do przemocy - podkreśliła w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Magdalena Dalecka, rzeczniczka prezydenta Starogardu.
Prezydent Starogardu Gdańskiego zapowiada zmiany
Prezydent postanowił jednak wprowadzić zmiany, które mają usprawnić opiekę społeczną. W MOPS-ie wprowadzone zostaną dyżury świąteczne i weekendowe, a pracownicy przejdą specjalne szkolenia.
Zostaną opracowane dodatkowe procedury związane z realizacją postanowień ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. Wdrożone zostaną też rozwiązania, które wzmocnią kompetencje przychodni lekarskiej w przypadkach zaistnienia przemocy - powiedziała "Wyborczej" rzeczniczka.
Prokuratura Okręgowa w Gdańsku nadal prowadzi śledztwo w sprawie śmierci Mai. Rodzice dziewczynki usłyszeli zarzuty zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem i zostali tymczasowo aresztowani. Ojciec odpowie także za znęcanie się nad dziećmi i posiadanie narkotyków. Z kolei siostrze Karoliny P. i jej partnerowi, a także babci Mai postawiono zarzuty za brak udzielenia pomocy dzieciom.
Zobacz także: Wyrzuciła żywe niemowlę na śmietnik. 18-latka z USA nagrana na kamerze monitoringu
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.