To była już 22 rozprawa w sprawie zabójstwa Pawła Adamowicza. Oskarżony o zabicie prezydenta Gdańska Stefan W. został doprowadzony do sali sądowej z pobliskiego aresztu. Na sali nie było wydzielonego pomieszczenia dla oskarżonego, dlatego przewodząca składem sędziowskim sędzia Aleksandra Kaczmarek zaapelowała do zebranych dziennikarzy, żeby zachowali dystans i nie podchodzili do Stefana W.
Jak relacjonuje TVP Info, oskarżony wchodząc na salę przywitał się z zebranymi na niej dziennikarzami słowami "dzień dobry". Przewodząca sędzia poinformowała, że Stefan W. został przebadany i nic nie stoi na przeszkodzie, aby brał udział w rozprawie. Aleksandra Kaczmarek od razu poinformowała, że środa i czwartek upłyną na przesłuchiwaniu biegłych psychiatrów i psychologów, którzy wydawali opinię na temat Stefana W. Dlatego też na te dni wyłączona została jawność rozprawy.
Jawność "mogłaby naruszyć ważny interes prawny oskarżonego" - argumentowała sędzia Kaczmarek. Na sali rozpraw zostały jednak prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz, Aleksander Hall oraz matka oskarżonego Stefana W. i członek jego rodziny. O ich pozostanie wnioskowali pełnomocnicy oskarżycieli posiłkowych i obrońcy oskarżonego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W środę z pomocą wideokonferencji przesłuchano zespół biegłych psychiatrów i psycholog ze Szpitala Aresztu Śledczego w Krakowie oraz biegłą do spraw psychologii śledczej. Na czwartek zaplanowano przesłuchanie dwóch innych zespołów biegłych psychiatrów i psychologów, którzy także wydawali opinię na temat poczytalności Stefana W.
Stefan W. niepoczytalny?
Według biegłych z Krakowa Stefan W. w momencie ataku na Pawła Adamowicza 13 stycznia 2019 roku był niepoczytalny. Z kolei w latach 2020 i 2021 opinie wydali biegli psychiatrzy z Warszawy, Starogardu Gdańsku oraz Łodzi, według których Stefan W. miał wówczas ograniczoną poczytalność.
Czytaj także: Zabójstwo Pawła Adamowicza. Przełom w sprawie
Na październikowej rozprawie Stefan W. zaczął krzyczeć, kiedy sędzia oświadczyła, że zdecydowano o wyłączeniu jawności. Z kolei innym razem wnioskował o opuszczenie aresztu w trybie natychmiastowym. W przeciwnym razie, jak napisał w liście do sędziów: "wasze rodziny i dzieci będą wiecznie cierpieć w piekle". Jego wniosek odrzucono.
Według mecenasa Damiana Witta, który reprezentuje obrońcę oskarżonego powiedział w rozmowie z PAP, że wyrok w sprawie Stefana W. "może zapaść na początku przyszłego roku".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.