Turysta z Kalisza, Mariusz Chlebowski, wracał do domu po kilkudniowym wypoczynku w Poroninie. W trakcie podróży postanowił wrócić po pozostawiony w kwaterze płaszcz. Niestety, podczas powrotu doszło do kolizji z konnym zaprzęgiem.
Na filmie "Tygodnika Podhalańskiego" widać, że jedno z aut mija konny zaprzęg. Turysta z Kalisza postanowił powtórzyć manewr. Niestety, w tym czasie zwierzę uderzyło tylnymi kopytami w przejeżdżające auto. Przez uderzenie samochód ma niewielkie wgniecenia. Być może reakcja konia była spowodowana wcześniejszym strachem.
Jak widać na filmie, wyprzedzałem w sposób właściwy zaprzęg konny, niestety młody koń, który w mojej ocenie powinien być uczony ruchu ulicznego w innych warunkach (...) spłoszył się i tylnymi kopytami uszkodził mój samochód - mówi Mariusz Chlebowski "Tygodnikowi Podhalańskiemu".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mariusz Chlebowski opisał sytuację jako niefortunny zbieg okoliczności. - Stara zasada, jak coś zostawisz, to po to nie wracaj. Ja na kwaterze zostawiłem płaszcz i postanowiłem się cofnąć. No i pech chciał, że wracając po ten płaszcz przytrafił się ten zaprzęg - mówił Chlebowski.
Chciałem wyegzekwować polisę ubezpieczeniową od woźnicy. Ten stwierdził, że nie będzie się wracał do domu po żadną polisę. Poinformowałem go zatem, że powiadomię policję o zdarzeniu. No to usłyszałem, że on nie będzie czekał tutaj Bóg wie, ile czasu, bo on nie ma ochoty i oddalił się z miejsca zdarzenia, próbując mi wmówić, że to moja wina - cytuje tp24.pl Mariusza Chlebowskiego.
Poszkodowany w rozmowie z dziennikarzami stwierdził, że nie zgłosił od razu sprawy na policję ze względu na umówioną wizytę u lekarza. Zrobił to dopiero w Kaliszu. Mężczyzna podkreśla, że nie usłyszał nawet przeprosin od woźnicy. - To zachowanie woźnicy jest skandaliczne. Kierowcy powinni bardzo uważać na wyprzedzane zaprzęgi konne - mówi turysta.