Władze Rosji nie planują wprowadzenia powszechnej mobilizacji. W związku z sytuacją w Ukrainie nie widać potrzeby mobilizacji wojskowej – powiedział przewodniczący komisji Rady Federacji [wyższej izby rosyjskiego parlamentu] ds. ochrony suwerenności państwa Andriej Klimow, nie kryjąc irytacji koniecznością odpowiadania na to pytanie.
Nie widzę oznak takiej potrzeby (mobilizacji), tak jak nie ma potrzeby wprowadzenia stanu wojennego – powiedział podczas briefingu polityk, cytowany przez dziennikarzy rosyjskiej agencji informacyjnej RIA Novosti.
Władze Rosji o mobilizacji. Obwiniają zagranicznych dziennikarzy
Klimow zauważył, że pytanie o ewentualną mobilizację w Rosji zadają przede wszystkim zagraniczni dziennikarze. – Myślę, że dostali zlecenie i teraz będą stale budzić ten temat za pomocą pytań – powiedział. Senator zasugerował, że w temacie wojny w Ukrainie najważniejszą kwestią jest sprzęt wojskowy, a nie liczba żołnierzy.
Chodzi o to wykorzystanie dostępnych nam środków wojskowych. Poza tym wiemy, jakie są cele operacji specjalnej na Ukrainie. Nie wyciągajmy pochopnych wniosków – zaapelował do Rosjan parlamentarzysta.
Klimow podkreślił też, że przeciwnikom Federacji Rosyjskiej od dawna zależy na sprowokowaniu rozpoczęcia mobilizacji wojskowej w tym kraju i wprowadzeniu stanu wojennego, ponieważ wtedy rosyjscy obywatele "zaczęliby w pewnym sensie kipieć" i nieprzyjaciele "dostaliby to, czego chcą, osiągnęliby to". Według Klimowa można mówić o mobilizacji państwa i społeczeństwa, w rozumieniu konsolidacji społeczeństwa.
Pod koniec sierpnia przedstawiciel ukraińskiego wywiadu Wadym Skibitskij powiedział, że Rosja zwiększa swoje rezerwy mobilizacyjne i planuje zmobilizować około 90 tys. żołnierzy. Plakaty zachęcające do podpisania kontraktu z rosyjską armią pojawiły się już w m.in. w szpitalach, więzieniach. Organizacje zajmujące się prowadzeniem ośrodków dla bezdomnych także zostały poproszone o zachęcanie podopiecznych do zaciągania się do armii.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.