W pierwszej kolejności media obiegły informacje o tym, że 37-letni mężczyzna został potrącony przez pociąg. Później okazało się natomiast, że sprawa jest dużo bardziej skomplikowana.
Mężczyzna otrzymał pomoc medyczną, jednak mimo to nie przeżył. "Fakt" tymczasem podaje, że 37-latek, który rzucił się pod pociąg, może mieć na sumieniu śmierć swojej partnerki.
Jej ciało w stanie rozkładu śledczy znaleźli w domu, który para wspólnie zamieszkiwała. Potrącenie mężczyzny przez pociąg miało miejsce w środę (8 listopada) około godz. 17:00 na torach kolejowych w rejonie ul. Podleskiej i Mąkołowskiej. Mężczyzna co prawda nie miał przy sobie dokumentów, ale śledczy szybko ustalili, gdzie mieszkał.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Koszmarne odkrycie. Znaleźli ciało Marii Sz.
Tego samego dnia rani przy ul. Sosnowej w Tychach śledczy ujawnili zwłoki 49-letniej kobiety. To pielęgniarka Maria Sz. W szeregowcu były także zwłoki psa.
Ciało kobiety znajdowało się w stanie rozkładu. Śledczy szybko połączyli tę sprawę z samobójstwem 37-latka.
Głos w tej sprawie w rozmowie z "Faktem" zabrała prokurator Marta Zawada-Dybek. Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Katowicach podkreśliła, że wszystko wskazuje na to, iż kobieta została zamordowana.
Najprawdopodobniej za śmiercią kobiety stoi jej partner. Póki co nie wiadomo, co mogło być motywem zbrodni.
Gdzie szukać pomocy? Jeśli znajdujesz się w trudnej sytuacji i chcesz porozmawiać z psychologiem, listę miejsc, w których możesz szukać pomocy, znajdziesz TUTAJ.