Krzysztof Rutkowski wraz z żoną Mają oraz bydgoską ekipą poszukiwawczą odnalazł w środę nowe poszlaki w sprawie zaginięcia Iwony Wieczorek. Informacje na temat rzekomego miejsca ukrycia zwłok 19-letniej gdańszczanki miał otrzymać od byłego więźnia. Przy wejściu na plażę nr 63 – czyli tam, gdzie po raz ostatni widziana była Iwona – wykopano zawiniętą w reklamówkę damską koszulę, granatową spódnicę oraz rajstopy. Znaleziono także dwa noże.
Krzysztof Rutkowski wpadł na nowy trop. "Policjanci się na mnie mszczą"
Teraz Rutkowski skarży się na działania policji. Podkreśla, że został bardzo źle potraktowany. Zdaniem detektywa, wszystko przez to, że jego śledztwo od razu przyniosło rezultaty.
Byłem przesłuchiwany przez cztery godziny. Pobrano próbki DNA ode mnie i ludzi z mojej ekipy, po to, żeby potwierdzić, czy mieliśmy związek ze znalezionymi w Jelitkowie rzeczami – relacjonuje detektyw.
Krzysztof Rutkowski złożył także zawiadomienie do Biura Spraw Wewnętrznych Komendy Głównej Policji w Warszawie. Twierdzi, że funkcjonariusze mieli próbować wymusić zeznania na jego informatorze. – Przekazałem policji dane mojego informatora, chociaż wcale nie musiałem tego robić, ponieważ chroniła mnie ustawa prawa prasowego – podkreślił.
Informacja o poszukiwaniach zorganizowanych przez Rutkowskiego zbiegła się w czasie z ujawnionymi doniesieniami z krakowskiego wydziału Prokuratury Krajowej. Urzędnicy domagają się od 6 tys. pomorskich policjantów podpisania oświadczenia, czy mają wiedzę na temat korupcji i utrudniania tego śledztwa.
Całe to trzęsienie ziemi wynika z absolutnego braku reakcji gdańskiej policji na wcześniejszy wniosek Archiwum X, aby sprawdzili teren w pobliżu wejścia nr 63. Oni tego nie zrobili, a my tak — twierdzi Krzysztof Rutkowski.
"Ustawka i wielkie show". Działania Rutkowskiego mocno krytykowane
Do śledztwa prowadzonego przez detektywa bardzo krytycznie podchodzi dziennikarz śledczy Janusz Szostak. Podkreśla, że niezwykle mało prawdopodobne jest, by policjanci przegapili tak ważny trop w sprawie.
Cała ta akcja wygląda mi bardziej na ustawkę i wielkie show niż prawdziwe poszukiwania. Czy ktoś uwierzy w to, że Krzysztof Rutkowski po 15 minutach przeszukiwania miejsca, które wielokrotnie i bardzo dokładnie było sprawdzane przez policję i wolontariuszy, nagle znalazł rzeczy należące do Iwony Wieczorek, a do tego dwa noże, które po 11 latach nie miały śladu rdzy? Wszyscy dobrze wiemy, że Iwona w dniu zaginięcia nie miała na sobie ani takiej bluzki, ani rajstop – zauważył.
Czytaj także: Kierowcy Macierewicza ukarani. Jeździli "pod prąd”
Obejrzyj także: Sprawa Iwony Wieczorek. Czy jest szansa na rozwiązanie?
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.