Niemiecka prokuratura przyznaje, że w tym roku nie postawi Christianowi Bruecknerowi zarzutów, ponieważ śledztwo wciąż trwa. Prokurator Hans Christian Wolters podkreślił, że jego zdaniem władze będą miały wystarczająco dużo materiałów, aby w przyszłym roku oskarżyć niemieckiego pedofila.
Dochodzenie trwa, ale potrwa znacznie dłużej. Być może nie skończymy w tym roku - powiedział Wolters portugalskiemu dziennikowi "Expresso".
Prokurator odmówił wyjaśnień, dlaczego zajmuje im to tak długo, mimo że Bruecknera zidentyfikowano już w czerwcu 2020 r. Zapytany przez dziennikarzy o powody Wolters zasłonił się dobrem śledztwa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przeczytaj także: Przełom w sprawie Madeleine McCann. Są nowe dowody
Szukali haków?
Detektywi wciąż kontaktują się ze znajomymi i rodziną Bruecknera.
Wierzą, że Chris to zrobił, mówią, że wiedzą, że to zrobił, ale powiedzieli mi, że nie mają dowodów. Dlatego wracają do wywiadów. Walczą. Zadają te same pytania, choć nie ma nic nowego - powiedział jeden z przyjaciół Bruecknera, który mieszkał z nim w Algarve, gdzie Chris molestował kobiety i dzieci.
Rodzice zaginionej Madeleine z zadowoleniem przyjęli wiadomość o uznaniu Bruecknera za oficjalnego podejrzanego w sprawie. Jednak ówczesny obrońca Bruecknera stwierdził, że to prokuratorska sztuczka, która ma na celu uniknięcie przedawnienia sprawy.
Podejrzany w więzieniu
Chociaż Brueckner jeszcze nie odpowiadał w sądzie w sprawie Madeleine, to już siedzi w więzieniu. Niemiecki pedofil ma całkiem sporo na sumieniu. Zeszłej jesieni został oskarżony w Niemczech o kilka przestępstw seksualnych w portugalskim Algarve wobec kobiet i dzieci, w tym o wykorzystywanie seksualne 10-letniej dziewczynki na plaży w pobliżu Praia da Luz w 2007 r. Obecna odsiadka jest związana z gwałtem, jakiego Brueckner miał dokonać na starszej Amerykance w Algarve w 2005 roku.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.