Wszędzie tam, gdzie dotarły wojska Władimira Putina, zostawiły za sobą zniszczenia i śmierć. I jeszcze jeden "prezent", z którym Siły Zbrojne Ukrainy i zwykli ludzie będą się zmagać latami. To miny, których jest tak dużo, jak nigdzie indziej na świecie.
Jak szacują eksperci z projektu Globsec, rozminowanie ukraińskich terenów zajmie - przy dzisiejszych nakładach i tempie usuwania ładunków - nawet 757 lat. Tak dużo pułapek i pól minowych zostawili Rosjanie.
Należy dodać, że dane zebrane przez analityków dotyczą tylko terenów wyzwolonych spod okupacji. Tam, gdzie stacjonuje agresor i trwają walki, jest zapewne równie źle.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
A może nawet i gorzej, bo Rosjanie budując swoje linie umocnień na froncie wykorzystali tysiące min. W ten sposób udało im się latem znacząco opóźnić ukraińską kontrofensywę i zatrzymać siły Kijowa, które na początku czerwca ruszyły wyzwalać kraj. Pola minowe okazały się śmiertelną pułapką dla żołnierzy i pojazdów.
Siły Zbrojne Ukrainy długo szukały sposobu na ominięcie i rozminowanie terenów, które Rosjanie wykorzystali do zastawienia pułapek. Gdy udało się ominąć jedne, czekały kolejne. I trzeba mieć świadomość, że to nie koniec benedyktyńskiej pracy oraz sprzątania po agresji. Całkowity bilans poznamy zapewne dopiero po zakończeniu walk.
Tymczasem dziś już wiadomo, że śmierć na polach minowych poniosło 264 cywilów z Ukrainy, a ponad osiemset osób odniosło poważne rany i jest okaleczonych na zawsze.
Ukraińcom brakuje sprzętu do walki z polami minowymi, zwłaszcza ciężkiego. Ale przede wszystkim brakuje ludzi, bo saperzy odnoszą w boju rany i giną w wojnie z Rosją. A to właśnie wiedza i doświadczenie są kluczowe w usuwaniu ładunków wybuchowych. Tych jest tak wiele, że kolejne pokolenia będą się w przyszłości zmagać ze skutkami wojny.
Na razie jednak, choć brzmi to złowieszczo, są rzeczy ważniejsze od usuwania min. Trzeba stawić opór Rosjanom, przetrwać zimę i wiosną spróbować przesunąć linię frontu dalej na wschód. Aż do całkowitego wypchnięcia agresorów z kraju. Walki są bardzo ciężkie, a saperzy pracują niemal non stop. Także tam, gdzie wojny już nie ma.