Sytuację opisał lokalny "Tygodnik Podhalański". - Jestem w zaawansowanej ciąży, bo to ma istotne znaczenie. W trakcie jazdy poczułam się źle i czułam, że robi mi się słabo. Zjechałam na pobocze w pierwszym możliwym miejscu tak, by nie utrudniać ruchu innym pojazdom i nie stwarzać zagrożenia - relacjonuje mieszkanka Zakopanego.
Pani Paulina zatrzymała się na najbliższym postoju taxi. Po chwili za samochodem kobiety zaparkowała taksówka. Kierowca zaczął trąbić klaksonem i wymachiwać rękami. Krzyczał do kobiety: "wyjazd stąd, bo to jest postój taksówek". Taksówkarz nic sobie nie robił z tłumaczenia kobiety.
Powtórzyłam, że zasłabłam za kierownicą i zjechałam w pierwszym bezpiecznym miejscu. Na całym postoju stał tylko mój samochód. Reszta miejsc była pusta. Mógł swobodnie zaparkować nawet trzema pojazdami - relacjonuje pani Paulina w rozmowie z "Tygodnikiem Podhalańskim".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Po chwili zjechały się kolejne taksówki. - Jeden z mężczyzn podszedł do mojego samochodu. Otworzyłam okno i wytłumaczyłam, że jestem w ciąży, zrobiło mi się słabo podczas jazdy zatrzymałam się tutaj, żeby nie stanowić zagrożenia i poczekać na męża. Zaczął dyskutować, czy nie mogłam gdzie indziej zaparkować. Otóż sytuacja awaryjna charakteryzuje się tym, że człowiek myśli instynktownie - relacjonuje kobieta.
Pani Paulina skontaktowała się z mężem, który przyjechał na miejsce i odwiózł ją do domu. Kobieta nie kryje oburzenia zachowaniem taksówkarzy.
Najgorsze jest, że absolutnie żaden z panów na postoju nie zapytał, czy może jakoś pomóc. Choćby zadzwonić po pomoc, czy poczekać ze mną na przyjazd bliskiej osoby, albo chociażby skoczyć do pobliskiego sklepu po wodę. Totalny brak empatii i zupełna znieczulica. Rozumiem, że taksówkarze walczą z kierowcami, którzy nagminnie parkują na ich postojach, ale pozostańmy w tym wszystkim ludźmi - komentuje pani Paulina.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.