Sprawdzamy pogodę dla Ciebie...

Zakopiańscy taksówkarze kontra Uber. "Są przypadki przecinania opon"

38

- Zanim wsiądę do auta, sprawdzam, czy ktoś nie ukradł mi rejestracji, czy nie mam przebitych opon - mówi "Tygodnikowi Podhalańskiemu" jeden z kierowców Ubera. Odkąd po ulicach Zakopanego zaczęły jeździć taksówki na aplikację, trwa regularna wojna taksówkowa. Ostatnio konflikt narasta, a policja ma ręce pełne roboty.

Zakopiańscy taksówkarze kontra Uber. "Są przypadki przecinania opon"
Taksówkarze wściekli na Ubera w Zakopanem; zdj. ilustracyjne (Agencja Wyborcza.pl, Roman Bosiacki)

Taksówkarze Ubera pojawili się pod Tatrami jesienią ubiegłego roku. Tak rozpoczęła się regularna wojna między kierowcami tej firmy i lokalnymi taksówkarzami. Okazuje się, że ostatnio konflikt przybiera na sile.

- Początkowo nazywaliśmy to wszystko, co się dzieje, jednym określeniem - "piaskownica". To, co robią niektórzy taksówkarze, było jak obrażanie się dzieci w piaskownicy. Z czasem te zachowania są jednak coraz groźniejsze - mówi kierowca Ubera z Zakopanego w rozmowie z "Tygodnikiem Podhalańskim".

Ukradli naszym kierowcom już chyba pięć tablic rejestracyjnych, są przypadki przecinania opon - dodaje.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Kierowca bmw się doigrał. Wszystko nagrała kamera na przejeździe

Z jego relacji wynika, że zdarzają się też groźby od niektórych taksówkarzy - tych, którzy nadal nie mogą pogodzić się z pojawieniem się konkurencji.

Wojna taksówkarzy w Zakopanem. Policja ma pełne ręce roboty

Gdy taksówki na aplikację zjawiły się pod Tatrami, w Zakopanem zapanował chaos. Według "Tygodnika Podhalańskiego", obecnie "postoje pękają w szwach, a kierowcy wydzierają sobie klientów".

Dotychczas turyści pod Tatrami często narzekali na zawyżone ceny za przejazd taksówką oraz nieuczciwe praktyki lokalnych taksówkarzy. Pojawienie się Ubera miało pozytywnie wpłynąć na ceny przyjazdów i zapewnić turystom tańszą, dogodną alternatywę. Tymczasem klienci często zgłaszają, że przejazdy z aplikacją są droższe niż tradycyjne usługi.

"Na krótkim odcinku z centrum Zakopanego na dworzec można zapłacić nawet ponad 100 złotych, przy naszych cenach mniejszych niż 30. Po prostu ludzie korzystający z usług Bolta nie wiedzą, że zwykła taksówka w Zakopanem może kosztować o wiele mniej" - twierdzi jeden z zakopiańskich taksówkarzy. "My za kurs do Bukowiny z Zakopanego bierzemy 150-180 zł, a oni 300" - dodaje.

Lokalni taksówkarze przekonują też, że kierowcy Ubera łamią przepisy na potęgę. Asp. sztab. Roman Wieczorek w rozmowie z "TP" potwierdził, że policja otrzymuje coraz więcej zgłoszeń w związku z narastającym konfliktem. Niektóre skargi są bezzasadne.

Lokalni taksówkarze domagają się, by powołać jednostkę kontrolną, która będzie sprawdzać korporacje taksówkarskie, działające w Zakopanem.

Autor: APOL
Dziękujemy za Twoją ocenę!

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Które z określeń najlepiej opisują artykuł:
Wybrane dla Ciebie
Awaria wodociągowa w Bielsku-Białej. 2,5 tys. mieszkańców bez wody
Spotkanie w Tatrach. "Piękna i jaka dostojna"
Cristiano Ronaldo wskazał najlepszego piłkarza w historii. Nie gryzł się w język
Raz na 144 lata. Niezwykłe święto w Indiach
Kluczowe połączenie między Polską a Litwą. Zaawansowany sprzęt w akcji
Rosjanie się boją? Jest nerwowe wezwanie do walki
Otyłość a nowotwory. Alarmujące statystyki
Kolejny atak rekina na rajskiej plaży. Nie żyje 17-latka
Nie stać go było na oddychanie. Młody mężczyzna nie żyje
Kartka z Łodzi. Medycy zastali ją na karetce, gdy wrócili z interwencji
300-letnie skrzypce Stradivariusa na aukcji. Mogą pobić rekord cenowy
Zatrzymali pracowników lotniska w Waszyngtonie. Bo ujawnili nagranie
Przejdź na
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem strony Kliknij tutaj, aby wyświetlić