Do zamachu doszło na ulicy Masaryka, w północnej części Lwowa. 19 lipca Iryna Farion chciała spotkać się z córką i wnukami. Morderca zaatakował, gdy czekała na taksówkę.
Kobieta została postrzelona w głowę. Natychmiast przetransportowano ją do szpitala, gdzie lekarze przez kilka godzin walczyli o jej życie. Farion zmarła o godz. 23.20 czasu miejscowego.
Trwa wyjaśnianie okoliczności śmierci polityczki. Jak podaje Meduza, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Ukrainy umieściło na liście osób poszukiwanych mężczyznę podejrzanego o udział w zabójstwie Iryny Farion. W komunikacie jest on opisany jako "mężczyzna w wieku około 20 lat, mierzący 170–180 cm wzrostu, szczupły".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zdjęcie podejrzanego opublikowała ukraińska policja. Sąsiedzi zeznali, że mężczyzna od dwóch tygodni codziennie pojawiał się w pobliżu domu byłej posłanki. Z ich relacji wynika, że siedział na ławce i obserwował. Zapytany, skąd pochodzi, odpowiedział, że przyjechał z Tarnopola.
Zamach na Irynę Farion. Policja szuka sprawcy
Według Meduzy, świadkom trudno było szczegółowo opisać wygląd podejrzanego, bo ten "zawsze miał na sobie zakryte ubranie, kapelusz, okulary i czerwone rękawiczki".
Również z informacji przekazanych przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Ukrainy wynika, że w chwili popełnienia przestępstwa podejrzany ubrany był w ciemne spodnie dresowe i czarny sweter, który narzucił na czerwony t-shirt. Założył też ciemny kapelusz typu panama, a na ręce - czerwone rękawiczki.
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zwróciło się z prośbą do wszystkich osób, które posiadają informacje na temat podejrzanego, aby dzwoniły pod wskazane numery i nie podejmowały prób samodzielnego zatrzymywania go.
Policja bierze pod uwagę kilka wersji motywów zabójstwa. Nie wyklucza, że morderstwo było zlecone.
Farion była deputowaną Ukrainy VII kadencji oraz wykładowczynią Politechniki Lwowskiej. Promowała język ukraiński i opowiadała się za tym, by maksymalnie ograniczyć w Ukrainie używanie języka rosyjskiego.