W wyniku zamieszek, do których doszło w Waszyngtonie, zginęły łącznie 4 osoby, a kilkadziesiąt zostało rannych. Ich uczestnicy sprzeciwiali się wyborowi Joe Bidena na prezydenta Stanów Zjednoczonych i dążyli do jego powstrzymania.
Przeczytaj także: Stało się. Kongres zatwierdził wygraną Joe Bidena
Joe Biden o zamieszkach na Kapitolu. Nowy prezydent USA je potępił
Początkowo Donald Trump okazywał zadowolenie z działań uczestników zamieszek. Aprobatę wobec ich działań wyrażała także Ivanka Trump. Ostatecznie jednak były prezydent i jego córka wycofali się ze swojego poparcia.
Przeczytaj także: Zaprzysiężenie Bidena. Co zrobi Trump? Zaroiło się od plotek
Na temat zdarzeń wypowiedział się również Joe Biden. Obecny prezydent Stanów Zjednoczonych uznał działania uczestników zamieszek aktami terroru – zamachem na amerykańską demokrację oraz parlament. Wezwał również mieszkańców kraju, aby nie określali ich "protestującymi".
Wczoraj doszło do ataku na naszą demokrację, na parlament – cytadelę wolności. (...) Nie ważcie się tych atakujących nazywać protestującymi. To są wewnętrzni terroryści – podkreślił Joe Biden.
Przeczytaj także: Zawrotne pieniądze! Wielkie sprzątanie po Trumpie
Joe Biden odniósł się także do poparcia, którego początkowo uczestnikom zamieszek udzielił Donald Trump. Nowy prezydent USA nie krył oburzenia, że – jak dowodził – Trump naraził zdrowie i życie Amerykanów, aby utrzymać się przy władzy.
Donald Trump próbował wykorzystać tłum, aby uciszyć głosy prawie 160 milionów Amerykanów, którzy w obliczu pandemii, zagrażającej ich zdrowiu i życiu, mieli odwagę by oddać głos w tym święcie demokracji – oświadczył Joe Biden.