Chociaż Macierewicz do końca walczy o swoją komisję, to nowy szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz pozostaje nieugięty. Działanie zespołu ds. zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej to już historia.
Polityk PiS zapowiada, że spotkania komisji zorganizuje w innym miejscu, a zespół będzie działał do sierpnia 2024 roku. Jak do całego zamieszania odnoszą się przedstawiciele rodzin smoleńskich?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kto powinien zajmować się wyjaśnianiem przyczyn katastrofy pod Smoleńskiem?
Poseł PiS i wdowiec po posłance Aleksandrze Natalii-Świat, Jacek Świat uważa, że "Antoni Macierewicz świetnie znał sprawę i to on powinien prowadzić śledztwo dalej". Rozumie jednak, że w obecnej sytuacji politycznej nie jest to możliwe.
Czytaj także: Macierewicz atakuje Tuska. "Nadal będzie bronił Putina?"
Sprawa smoleńska nie jest jeszcze zamknięta. Budzi duże emocje. Szkoda, że Antoni Macierewicz nie może jej nadal prowadzić. Uważam, że jeżeli nie on, to powinien zabrać się za to jakiś niezależny i nieupolityczniony ekspert, naukowiec - powiedział Świat w rozmowie z Faktem.
Innego zdania jest Paweł Deresz, mąż zmarłej Jolanty Szymanek-Deresz (byłej szefowej kancelarii prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego). W rozmowie z Faktem wskazuje on, że najważniejszą rolę odgrywa prokuratura, a nie "polityczne komisje".
Większość kwestii została już wyjaśniona. Należy poczekać jeszcze na wyniki śledztwa prokuratorskiego, które toczy się od pięciu lat. Mam wiedzę, że prokuratorzy mają już większość ekspertyz i znają przyczyny katastrofy. Bali się jednak ujawnienia ze względu na Zbigniewa Ziobrę - mówi Faktowi Deresz.
Jednocześnie Paweł Deresz uważa, że "prokuratura dowiedzie, że nie było żadnych wybuchów, a ekshumacje nie były konieczne". Osobiście uważa natomiast, że podkomisja Macierewicza była "złem".
Zostało zlikwidowane zło, które od wielu lat gnębi nie tylko mnie, ale też całe społeczeństwo. To znakomita wiadomość - twierdzi wdowiec po Jolancie Szymanek-Deresz.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.