37-letni John Ramirez został skazany na śmierć za brutalne morderstwo pracownika sklepu spożywczego. W 2004 roku miał 29 razy dźgnąć go nożem. Podczas nieudanego napadu, Ramirez oraz jego dwaj towarzysze ukradli zaledwie 1,25 dolara (mniej niż 5 złotych).
Przebywający w celi śmierci mężczyzna pogodził się ze swoim losem. Ma jednak nietypową prośbę dotyczącą okoliczności wykonania wyroku. Chciałby żeby w momencie śmierci, ręce na jego ciele położył pastor.
Złożył zażalenie. Domaga się prawa do opieki przez duchownego
Ramirez ma zostać stracony 8 września. Sposobem wykonania kary śmierci będzie wstrzyknięcie trucizny. Skazany twierdzi, że prawo do opieki kapłana w ostatnich chwilach życia gwarantuje mu pierwsza poprawka do amerykańskiej konstytucji.
W zażaleniu na decyzję więzienia Ramirez prosi sędziego, aby umożliwił wejście do komory śmierci pastorowi Danie Moorowi. Protestancki duchowny ma położyć ręce na ciele skazanego, przekazując mu w ten sposób ostatnie błogosławieństwo.
Zamordował sklepikarza z zimną krwią. "Wykorzystałem to, czego mnie nauczono"
Ramirez został skazany w 2009 roku. W wywiadzie udzielonym BBC rok wcześniej opowiedział, że on i jego dwaj towarzysze przed napadem pili wódkę, brali kokainę i leki na receptę.
Wbiłem pracownikowi sklepu nóż w szyję. Zobaczyłem, że wszędzie jest krew. Wtedy wiedziałem, że posunąłem się za daleko – opisywał.
Skazany jest byłym żołnierzem piechoty morskiej. Wyjaśniał, że podczas napadu wykorzystał to, czego nauczył się na szkoleniach.
Uczą zabijania człowieka w najszybszy możliwy sposób. Dźgnąłem go w serce, w szyję, pachwinę i płuca – stwierdził.
John Ramirez po morderstwie uciekł do Meksyku. Przed amerykańskim wymiarem sprawiedliwości ukrywał się przez 4 lata. W końcu został jednak aresztowany i postawiony przed sądem.
Czytaj także: USA. Skazaniec ułaskawiony kilka godzin przed egzekucją
Obejrzyj także: Przebadano szczątki z 'przeklętego cmentarza' w Gliwicach