Na czwartkowym posiedzeniu w Sejmie trwało pierwsze czytanie poselskiego projektu ustawy o zmianie ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. Komentowano m.in. sytuację prawną posiadających i zażywających marihuanę w celach niemedycznych.
W pewnym momencie na mównicy stanął Adrian Zandberg. Zaczął od wątku marihuany medycznej i sprowadzania jej z zagranicy.
Tę ustawę oczywiście trzeba przyjąć. Sprowadzanie konopi z zagranicy, kiedy równie dobrze można je hodować w Polsce, jest nierozsądne. A na obecnym stanie prawnym tracą pacjenci onkologiczni, tracą rolnicy, są problemy z dostępnością preparatów w aptekach. Dostarcza je tylko kilka zagranicznych firm. To trzeba zmienić - przekonywał Zandberg.
Po czym przeszedł do sedna.
Ale medyczna marihuana to tylko ułamek problemu. Cała polityka ws. konopi musi być racjonalna, a policja ścigająca ludzi za skręta w kieszeni, zamiast walczyć z poważnymi przestępcami... To nie jest racjonalne. Z tym absurdem trzeba skończyć - uważa polityk.
Adrian Zandberg stwierdził, że obecna polityka ws. marihuany jest zakłamana.
RAZEM opowiada się za legalną marihuaną. Uważamy, że trzeba skończyć z kryminalizacją, która przyniosła Polsce więcej złego niż dobrego. To jest polityka, która jest nieskuteczna, ale to jest też polityka, która jest zakłamana - argumentował w Sejmie.
Czytaj także: Fani będą załamani. Janusz Gajos "zrobił to dla żony"
Zapach marihuany w hotelu sejmowym
Poseł lewicy rozwinął wątek i wbił szpileczkę oponentom. Zaczął od głośnej sprawy, która opisywana była przez media przed laty.
Szanowni państwo z prawicy, państwo przecież to świetnie wiecie, media wiele razy opisywały, że zapach marihuany czuć na korytarzach TVP.
W 2017 roku na Twitterze TVP Info pojawił się dziwny wpis, który zniknął z konta w ciągu kilku minut. "Znowu czuć marihuanę na klatce. Ciekawe czy dyr. Lichota coś zrobi?" - brzmiał tweet, po którym w sieci wybuchła burza.
Nie wiadomo, kto zamieścił tweeta, jednak ten nie przeszedł bez echa, a nawet spowodował późniejszą kontrolę w siedzibie stacji. Policja jednak nie znalazła żadnych śladów nielegalnych substancji.
Jednak poseł na tym nie poprzestał. Stwierdził, że nie tylko pracownicy TVP mieliby dobrze znać zapach marihuany, bo spotykali się z nim na korytarzach w siedzibie, ale także sami posłowie mieliby czuć niejednokrotnie narkotyk w hotelu sejmowym.
Jak tu siedzimy na tej sali, to przecież wszyscy wiemy, że ten zapach można poczuć na korytarzach w hotelu sejmowym - atakował poseł.
Adrian Zandberg stwierdził, że obecna sytuacja prawna to objaw hipokryzji, z którym należy skończyć. Na koniec dodał, że legalna marihuana oznacza m.in. wpływy do budżetu.
Skończmy z tą nieznośną hipokryzją, skończmy z prohibicją, która po prostu nie działa. Legalna marihuana to będą wpływy do budżetu, a nielegalna to prezent dla mafii.
Artur Dziambor komentuje: "Od jutra kontrole"
Sytuację zdążył skomentować już poseł Konfederacji Artur Dziambor.
"Zapach marihuany to coś, co można poczuć na korytarzach w hotelu sejmowym" - powiedział Zandberg. I cyk! Od jutra kontrole - śmieje się polityk.
Na komentarze internautów nie trzeba było długo czekać.
Palikot i Liroy zdeprawowali środowisko parlamentarzystów - śmieje się jeden z internautów.
To na pewno w ramach terapii leczniczej - wtóruje inny.
To widać na sali... - wbija szpilkę kolejny użytkownik Twittera.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.