Książę Harry, syn króla Karola III i brat następcy tronu Williama, ma dar do wpakowywania się w kłopoty. Skłócony z rodziną królewską i niemal na siłę z niej wypchnięty, mieszka z żoną Meghan oraz dziećmi w USA. Stany miały dać mu swobodę i oddech od purytańskich Wysp, ale jak się okazało, Sussex ma znów problemy.
Konserwatywny think tank Heritage Foundation wezwał władze USA, by ustaliły czy działały zgodnie z prawem, przyznając księciu Sussex amerykańską wizę. Innymi słowy, by sprawdziły, czy książę nie zataił we wniosku wizowym swojej burzliwej przeszłości i narkotykowych epizodów, które opisał szeroko w autobiografii "Ten drugi" ("Spare").
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W wydanej w styczniu książce brytyjski książę wyznał bez ogródek, że zażywał kokainę, palił marihuanę i próbował halucynogennych grzybów. Harry opowiedział też o swoich doświadczeniach z kokainą jako nastolatek. Czy zatem skłamał w swoim oświadczeniu do wizy? Takie pojawiło się przypuszczenie.
"Książę publicznie przyznał się do szeregu przestępstw narkotykowych zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i za granicą" - argumentowali przedstawiciele Heritage Foundation.
Think tank zażądał, by władze USA ujawniły wniosek imigracyjny księcia i powiedziały prawdę ws. legalności jego pobytu w Stanach. Ale urzędnicy administracji Joe Bidena powiedzieli "nie". Urząd imigracyjny odmówił publikacji wrażliwych danych księcia i zapewnił, że prawo nie zostało złamane. Czy to kończy sprawę?
Władze twierdzą, że tak właśnie jest. Heritage Foundation zamierza odwoływać się do sądu. A książę Harry zyskał trochę spokoju i będzie mógł się skupić na rodzinie.
Harry wydał swoją autobiografię zatytułowaną "Ten drugi" (tytuł oryginalny "Spare") na początku roku. Opisał w niej relacje panujące w rodzinie, opisał swoje wspomnienia z lat młodości i to, jak bliscy traktowali jego żonę. Pozycja z miejsca stała się bestsellerem, wywołała na Wyspach burzę i zarobiła miliony.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.