Luksusowa willa w Fort Lauderdale na Florydzie miała wszystko, co może być potrzebne na weselu: jacuzzi, tory do gry w kręgle, kort tenisowy, zadaszoną altanę oraz ogromny basen z wodospadem. Okazuje się, że przyszłe małżeństwo postanowiło nie pytać o zgodę na zorganizowanie przyjęcia właściciela posiadłości. Stwierdziło natomiast, że "to aby się tam pobrali, jest wolą boską".
Czytaj także: Policjanci pojechali na wesele. Ten widok ich zamurował
Zorganizowali wesele w cudzej willi. Musiała interweniować policja
Jakież było zdziwienie właściciela luksusowej willi, kiedy w sobotę na jej terenie pojawili się nieproszeni goście. Nathan Finkel nie stracił jednak zimnej krwi i natychmiast zadzwonił na policję.
Mam ludzi, którzy wkroczyli na mój teren. Ciągle mnie nękają i wyzywają. Mówią że urządzają tu ślub i że taka jest wola Boga. Nie wiem co się dzieję, ale chcę żeby to się skończyło. Siedzą na mojej posesji tuż przy głównej bramie – miał powiedzieć dyspozytorowi.
Na miejsce zdarzenia wysłanych zostało dwóch funkcjonariuszy. Powiedzieli Wilsonowi oraz innym gościom, że muszą oni opuścić teren willi. Biesiadnicy posłusznie zebrali się do domów.
Nie chcę o tym gadać – powiedział po całym zajściu jednej z lokalnych gazet niedoszły pan młody.
Nieproszeni weselnicy na posesji. Myśleli, że willa stoi opuszczona
Posesja zamieszkana przez Nathana Finkela, należała wcześniej do jego ojca. Mężczyzna od dwóch lat usiłuje ją sprzedać. Obecnie jest wystawiona za nieco ponad 5 mln dolarów (ok. 19 mln złotych).
Okazuje się, że Wilson, udając potencjalnego nabywcę, zwiedził posiadłość kilka miesięcy temu. Wtedy właśnie miał zadecydować o tym, że znakomicie nadaje się ona na wesele.
Kilka miesięcy później zapytał Nathana, czy mógłby wykorzystać dom na swoją uroczystość. Nathan odparł jednak, że nie ma takiej możliwości – powiedział Keith Poliakoff, prawnik właściciela willi.
To jednak nie powstrzymało przyszłego małżeństwa przed wysłaniem zaproszeń na uroczystość mającą się odbyć w willi Nathana Finkela. Zawarto w nich opis historii miłosnej pary, która miała poznać się jeszcze w szkole średniej. Wilson oświadczył się swojej wybrance przy pizzy w Wigilię.
Według zaproszenia, w sobotę miała nastąpić uroczystość zaślubin. Po niej miało odbyć się wesele trwające do północy. Na następny dzień zaplanowany był wytworny obiad.
Facet pomyślał, że to wolny dom. Nie zdawał sobie sprawy, że Nathan mieszka na tej posiadłości, ale w innym domu. To musiał być dla niego szok, kiedy pojawił się przy bramie i zobaczył że właściciel jest w środku – ocenił Poliakoff.
Jak wynika z dokumentów hrabstwa Broward, Courtney Wilson i Shenita Jones dostali w zeszłym tygodniu urzędowe pozwolenie na zawarcie małżeństwa. Do środy jednak wciąż się nie pobrali.
Obejrzyj także: Komunie i wesela pod gołym niebem. Wiceminister: "nie wykluczam"