Podczas ulicznej sondy zapytano Rosjan, czy Władimir Putin jest odpowiedzialny za śmierć Aleksieja Nawalnego. Ich odpowiedzi dobitnie sugerują, że propaganda rosyjska działa w ich kraju na szeroką skalę.
Putin nie jest w żadnym stopniu winny za śmierć Nawalnego. Absolutnie nie. Taka jest moja opinia. Nie widzicie, że Zachód jest całkowicie przeciwko nam? Rosjanin jest dla nich wrogiem, nawet głupiec to zauważy - podkreśla Rosjanin.
Kolejne osoby uważały podobnie. Starsza kobieta z całą stanowczością podkreśla, że prezydent Rosji jest niewinny.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Co ma w tym wspólnego Putin? Ludzie myślą, że on jest wszystkiemu winny - mówiła kobieta. Dziennikarz odpowiedział jej, że to on wsadził Nawalnego do więzienia. - Putin jest niewinny - przekonuje Rosjanka.
Młodszy Rosjanin tłumaczy z kolei, że związek ze śmiercią Nawalnego mogą mieć nawet Stany Zjednoczone, które w propagandowych mediach przedstawiane są jako wróg numer jeden.
Czytaj także: Estonia i Litwa zaapelowały o bardziej konkretne kroki wobec Rosji. Pakiet unijnych sankcji: "niewystarczający"
Oczywiście, że to nie Putin. Dokonały tego amerykańskie służby wywiadowcze, zrzucając całą winę na nasz kraj - słyszymy.
Kolejna osoba podkreślała, że nie wie, kim był Nawalny, żeby zaraz potem zapewnić, że był to drań, który mocno namieszał ludziom w głowach.
Nie wiem, kim jest Nawalny, ale Putin to fajny człowiek. Putin ma dość roboty. Nawalny był chorym człowiekiem - mówi Rosjanka.
Aleksiej Nawalny nie żyje. Zmarł w kolonii karnej
W piątek 16 lutego Federalna Służba Więzienna Rosji ogłosiła, że Nawalny zmarł nagle w Kolonii Karnej nr 3 w Charp, za kołem podbiegunowym w Jamalsko-Nienieckim Okręgu Autonomicznym. Według rosyjskich służb opozycjonista "źle się poczuł po spacerze i niemal natychmiast stracił przytomność". Służby więzienne utrzymują, że opozycjonista zmarł mimo wezwania pogotowia i prób reanimacji.
Aleksiej Nawalny osierocił dwójkę dzieci. 23-letnią Daszę (Darię - red.) i 16-letniego Zacharego. Starsza pociecha opozycjonisty obecnie studiuje prawo na kalifornijskim Uniwersytecie Stanforda i - podobnie jak rodzice - nie boi się otwarcie wyrażać swoich poglądów.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.