Brytyjska stacja Sky News opublikowała wstrząsające nagranie, które ujawnia, na jakie niebezpieczeństwo narażeni są dziennikarze relacjonujący wojnę w Ukrainie. Do zdarzenia doszło w poniedziałek, jednak stacja poinformowała o tym dopiero w piątek, gdy wszyscy korespondenci bezpiecznie powrócili do Wielkiej Brytanii.
Czytaj także: "Putin, życzę ci śmierci!" 83-latka nie wytrzymała
Główny korespondent Sky News Stuart Ramsay oraz pozostali członkowie ekipy byli w drodze powrotnej do Kijowa. W pewnym momencie doszło do eksplozji, wybuchła opona, a następnie ich samochód został ostrzelany przez rosyjskie wojsko.
Kiedy dziennikarze próbowali uciec z auta, kula trafiła w dolną część pleców Ramsaya. Operator kamery Richie Mockler został dwukrotnie trafiony w kamizelkę kuloodporną. - Pamiętam, że zastanawiałem się, czy moja śmierć będzie bolesna. A potem dostałem w dolną część pleców. "Zostałem trafiony" krzyknąłem - relacjonuje Ramsey.
Troje pozostałych członków ekipy nie doznało obrażeń. Reporterom udało się opuścić samochód i ukryć w budynku przemysłowym do czasu gdy zostali ewakuowani przez ukraińską policję.
Nasz świat wywrócił się do góry nogami. Pociski przelatywały przez cały samochód. Szyby, siedzenia, kierownica i deska rozdzielcza zostały zniszczone - relacjonował korespondent.
Brytyjskie media donoszą, że atak został przeprowadzony prawdopodobnie przez rosyjski oddział zwiadowczy.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.