Przypomnijmy, 4 maja fundacja działająca na rzecz zwierząt Viva!, opublikowała film, na którym widać leżącego na drodze konia na drodze prowadzącej do Morskiego Oka. Zwierzę wiozło turystów, w pewnym momencie jednak padło na trasie.
Jak podaje "Gazeta Wyborcza", incydent miał miejsce w piątek 3 maja na jednym z najpopularniejszych szlaków w Tatrach.
Na opublikowanym nagraniu widać, jak furman podszedł do zwierzęcia i uderzył konia w pysk. Zwierzak wstał, po czym został na nowo zaprzęgnięty do wozu. Całej sytuacji przyglądał się tłum gapiów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Materiał wywołał gigantyczne oburzenie wśród widzów oraz ponownie pobudził dyskusje na temat praw zwierząt i sensu atrakcji turystycznej.
W zeszłym miesiącu informowaliśmy, że do czasu zmiany władzy dorożkarze nie przejmowali się krytyką fundacji Viva! oraz innych organizacji ekologicznych. Jednak po wyborach parlametarnych, podhalańscy przewoźnicy w odpowiedzi na te zarzuty, bronią swojej działalności, podkreślając, że dbają o zwierzęta i zaprzeczając przekraczaniu norm pracy.
Dla wielu mieszkańców Bukowiny Tatrzańskiej praca dorożkarza na trasie do i z Morskiego Oka, stanowi główne źródło dochodu.
Sprawdź również: Już wkrótce się zacznie. Zamykają lasy w Polsce, trzeba uważać
Dziennikarze "Tygodnika Podhalańskiego" poprosili o komentarz w tej sprawie leśniczego z Morskiego Oka, Grzegorza Bryniarskiego:
Z moich informacji wynika, że zwierzęciu nic sie nie stało. Koń wstał, został też przebadany przez lekarza weterynarii - powiedział leśniczy.
Słowa te potwierdza również Władysław Nowobilski, prezes Stowarzyszenia Przewoźników do Morskiego Oka:
Koń po prostu poślizgnął się upadł, ale nic mu się nie stało - mówi "Tygodnikowi Podhalańskiemu" prezes Nowobilski.
W rozmowie z "Tygodnikiem Podhalańskim" prezes Stowarzyszenia Przewoźników do Morskiego Oka, powiedział, że badanie przeprowadzone przez lekarza weterynarii nie wykazało żadnych obrażeń i koń został dopuszczony do dalszej pracy.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.