Zatrzymanie Ekrema Imamoglu, burmistrza Stambułu, wywołało falę krytyki ze strony opozycji i organizacji praw człowieka. Emma Sinclair-Webb z Human Rights Watch określiła to jako "rażące nadużycie wymiaru sprawiedliwości". Opozycja turecka uznała ten ruch za "zamach stanu".
Emma Sinclair-Webb, dyrektorka ds. Turcji z Human Rights Watch, w rozmowie z agencją Reutera podkreśliła, że zatrzymanie Imamoglu wpisuje się w politycznie umotywowane działania mające na celu osłabienie opozycji. Zaapelowała o natychmiastowe uwolnienie zatrzymanych. Władze Turcji odrzucają te zarzuty, twierdząc, że sądownictwo działa niezależnie.
Główna opozycyjna Republikańska Partia Ludowa (CHP) określiła zatrzymanie Imamoglu jako "zamach stanu przeciwko następnemu prezydentowi" Turcji. Lider CHP, Ozgur Ozel, wezwał do zjednoczenia opozycji w obliczu tych wydarzeń. CHP planuje wystawić Imamoglu jako kandydata w wyborach prezydenckich w 2028 r., gdzie w niektórych sondażach ma przewagę nad obecnym prezydentem Recepem Tayyipem Erdoganem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kontrowersje wokół zarzutów
Imamoglu został zatrzymany w związku z zarzutami o korupcję i powiązania z terroryzmem. Prokuratura poinformowała, że ok. 100 osób, w tym dziennikarze i biznesmeni, zostało zatrzymanych w związku z podejrzeniem o udział w przestępstwie dotyczącym przetargów. Imamoglu i sześciu innym osobom zarzucono wspieranie Partii Pracujących Kurdystanu (PKK), uznawanej za organizację terrorystyczną.
Devlet Bahceli, lider nacjonalistycznej Partii Narodowego Działania (MHP), skrytykował określenie zatrzymania jako "zamach stanu", nazywając to "polityczną degeneracją". W odpowiedzi na zatrzymanie, gubernator Stambułu wprowadził czterodniowy zakaz zgromadzeń w mieście.
Zatrzymanie Imamoglu, burmistrza Stambułu od 2019 r., oraz towarzyszące mu wydarzenia, wywołały szeroką debatę na temat stanu demokracji i praworządności w Turcji. Wydarzenia te są bacznie obserwowane zarówno w kraju, jak i za granicą.
Czytaj też: Dramat na S2. Bmw nagle zaczęło zjeżdżać