Wiele informacji, które przekazują rosyjskie media i przedstawiciele władzy, prawdopodobnie nie jest prawdziwych. Takie doniesienia mogą być elementem wojny informacyjnej ze strony Federacji Rosyjskiej.
Władimir Sołowjow to jeden z najbardziej znanych propagandystów Kremla. Jeszcze przed wojną na Ukrainie jego programy cieszyły się ogromną popularnością wśród widzów. W porównaniu do innych rosyjskich propagandystów, Sołowjowa cechuje ogromna brutalność i kontrowersyjność stawianych tez.
Czytaj także: Bronią terrorystów. Teraz sami otrzymują groźby
Jedną z nich była niedawna wypowiedź, w której to prowadzący show przekonywał, że Rosja musi być brutalniejsza. Jak sam stwierdził, jej obecna "wyrozumiałość" w krajach Zachodnich rozumiana jest jako przejaw zwykłej słabości. W tym celu cała moc rosyjskiej armii powinna zostać skierowana w kierunku Charkowa.
Nie powinno być żadnych złudzeń. Musimy dać wszystkim 48 godzin na opuszczenie Charkowa, a następnie zniszczyć miasto, blok po bloku - grzmiał w swoim propagandowym programie Władimir Sołowjow.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rosjanie chcą zaatakować i zniszczyć Charków
To, co mogło zaskoczyć widzów, to porzucenie przez propagandystę poglądu o prorosyjskości Charkowa. Od początku wojny wśród wielu Rosjan można było bowiem usłyszeć, że miasto to jest przychylne "oswobodzeniu" kraju przez żołnierzy Putina. Tymczasem dziś, retoryka zdaje się zupełnie inna.
Wszyscy nasi ludzie są już tutaj, w Rosji. Wszyscy, którzy są naszymi braćmi, znaleźli sposób na przekroczenie granicy i są tutaj - tłumaczył zmianę postrzegania Charkowa w Moskwie propagandysta.
Zgodnie z rosyjską narracją będącą od początku tej wojny, nie zabrakło także tematu nazistów. Jak twierdzi kremlowski propagandysta, ich centrum miał stać się Kijów będący do tej pory jednym z kluczowych rosyjskich miast.
Wyjaśnijcie mi, dlaczego Kijów wciąż istnieje? Dlaczego istnieje to nazistowskie miasto? Matka rosyjskich miast jest zajęta przez wrogów, będących nazistami - pytał zebranych w studiu gości.
A ci oczywiście potakiwali i zgodzili się, a jakże, że Ukrainę trzeba zniszczyć. W swoim samozachwycie nie zauważyli nawet, że rosyjskie wojska nadal są daleko od Charkowa, a zdobycie miasta, a nawet zbliżenie się do niego, to na razie sen dowódców Władimira Putina.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.