Monitoring pomógł ustalić policjantom, co się tak naprawdę stało. Choć funkcjonariusze przygotowywali się już na pościg za złodziejem samochodu, to jednak szybko okazało się, że nie będą mieli kogo zatrzymać. Sprawcy zdarzenia bowiem nie istnieli. Samochód odjechał sam z powodu nieuwagi 66-latki.
Kobieta zaparkowała auto na poboczu, a następnie wysiadła i udała się w stronę bankomatu. Zanim wysiadła, powinna zaciągnąć ręczny, lub, jak słusznie sugerują rozbawieni Internauci, wrzucić "jedynkę". Kobieta nie zrobiła jednak ani tego, ani tego.
Stojące na nierównej powierzchni auto ruszyło powoli, oddalajac się od właścicielki. W pewnym momencie nabrało nawet sporej prędkości, a także jechało pod prąd. Cudem samochód nie uderzył w nadjeżdżające z naprzeciwka pojazdy, a także nie napotkał na swojej drodze pieszych. Na nagraniu widać, jak auto mija "zebrę".
Czytaj także: Koronawirus w Polsce. Złe wieści. Zmarło aż 20 osób
Najciekawsze jest zgłoszenie, które usłyszeli policjanci. Mundurowi powiadomieni zostali o kradzieży, a według relacji 66-latki sprawca miał ukraść auto, a następnie kilkadziesiąt metrów dalej porzucić je, wcześniej powodując kolizję. Na nagraniu widać, jak auto faktycznie uderza w słupki przy chodniku.
Za swój czyn kobieta otrzymała od policjantów srogą reprymendę. Na tym zakończyła się interwencja.