Całą Polską wstrząsnęła wieść o brutalnym gwałcie. W nocy z 24 na 25 lutego w centrum Warszawy nieopodal ulicy Żurawiej 47 23-letni Dorian S. śledził Lizę, gdy wracała ze spotkania ze znajomymi.
Mężczyzna w kominiarce przystawił Białorusince noż do gardła i wciągnął na klatkę schodową. Tam dusił ofiarę aż do nieprzytomności i zgwałcił. Ukradł jej także portfel. Po wszystkim zbiegł z miejsca zbrodni. Aktualnie przebywa w tymczasowym areszcie.
Czytaj więcej: W jakim stanie jest papież? "Widziałem go wczoraj wieczorem"
Zgwałcona Liza nie żyje. MSZ Białorusi ma pilny apel
Liza została znaleziona dopiero kilka godzin później przez dozorcę. Nie oddychała, była reanimowana i w ciężkim stanie przewieziono ją do szpitala. Doszło u niej do silnego niedotlenienia mózgu. Cały czas oddychała z pomocą respiratora.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W tym czasie chłopak 25-latki prosił o modlitwy i o wpłacanie pieniędzy na pokrycie kosztów jej leczenia na stronie Pomagam.pl. Niestety, 1 marca br. poszkodowana Białorusinka zmarła. Tematem zainteresowało się białoruskie MSZ.
Według państwowej białoruskiej agencji prasowej BELTA dyplomaci z Białorusi skierowali już do Polski wniosek o możliwość zapoznania się z dokumentami sprawy.
Czytaj więcej: Kłopoty Moniki Richardson. Gwiazda trafiła na komendę
Do białoruskich instytucji zagranicznych nie wpłynęły żadne wnioski ani oficjalne informacje w tej sprawie. Odpowiednie wnioski zostały przesłane do organów ścigania Polski - poinformowała służba prasowa białoruskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Jak poinformował na stronie zbiórki jej partner, Liza miała status uchodźczyni. Uciekła z Białorusi przed tamtejszym reżimem i oficjalnie była sierotą, ponieważ jej rodziców pozbawiono praw rodzicielskich.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.