Właściciel zadał swojej kozie cios w głową siekierą. Biuro Ochrony Zwierząt w Zielonej Górze informuje, że sprawca chciał ją zgrillować. Na szczęście świadkowie zdarzenia zabrali ją właścicielowi i zapewnili jej schronienie.
BOZ zorganizowało kozie transport, pomoc weterynaryjną, a także znalazło dla niej dom. Matylda, bo tak ją nazwano, wymagała operacji przyszycia powieki i usunięcia uszkodzonej kości łuku brwiowego. Zwierzę dochodzi do siebie, ale na razie nie wiadomo, czy będzie widzieć.
Lekarz weterynarii był wstrząśnięty bezmiarem bestialstwa - napisało na Facebooku Biuro Ochrony Zwierząt.
Właściciel kozy wcześniej znęcał się nad innymi zwierzętami
Organizacja twierdzi, że właściciel od pewnego czasu katował kozę. Dodaje, że mężczyzna już wcześniej był podejrzewany o spowodowanie śmierci bobra, z którym spacerował na smyczy po Trzebiechowie. Zwierzę odebrała jedna z organizacji, ale nie udało się go uratować z powodu odwodnienia i przegrzania.
Właściciel Matyldy był również uznawany w okolicy za tresera psów i rzekomo trzymał je w beczce. Biuro Ochrony Zwierząt zapewnia, że zrobi wszystko, by tym razem nie uniknął kary i stanął przed sądem.
Zobacz także: W eskorcie żołnierzy. Transportowali przestraszoną rodzinę
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.