Nie wymierzył sił na zamiary
We wrześniu Komenda Powiatowej Policji w Jaworze otrzymała zgłoszenie jednego z mieszkańców dotyczące uszkodzenia samochodu. Zgłaszający na kilka dni pozostawił swoją hondę na parkingu przy stacji PKP. Kiedy wrócił, okazało się, że auto stoi w innym miejscu. Wkładka zamka w drzwiach była uszkodzona, przewody elektryczne wyrwane a do tego brakowało kierownicy. Straty właściciel auta wycenił na 1650 zł.
Kryminalni zabezpieczyli zapis z kamer monitoringu przy stacji PKP. Na nagraniu widać złodzieja, który na miejsce zdarzenia przyjechał rowerem. Mężczyzna uszkodził najpierw wkładkę zamka w drzwiach pojazdu, po czym dostał się do jego wnętrza. Na tym jego sukcesy się skończyły, gdyż nie udało mu się uruchomić silnika. Przetoczył auto w inne miejsce, jakby mając nadzieję, że odpali "w ruchu". Tak się jednak nie stało. Mimo, że fizycznie nie ukradł samochodu, znacznie go zniszczył, wyłamując zamek i wyrywając przewody elektryczne.
Nie chciał odejść z pustymi rękoma, więc wymontował sportową kierownicę i z tym "łupem" w garści odjechał rowerem z miejsca zdarzenia.
Zaskakujące nagranie
Jak się okazało, to nie był koniec akcji. Mundurowi przejrzeli dalszy zapis z kamer. Okazało się, że mężczyzna wrócił na miejsce popełnienia przez siebie przestępstwa. Nie wiadomo, czy chciał zatrzeć ślady czy może w miarę możliwości zminimalizować szkodę, jaką wyrządził. Otworzył bagażnik hondy i włożył do niego skradzioną kierownicę.
Czytaj także: Rząd zmienił sobie godło. "Nowy orzeł" wygląda inaczej
Intensywne działania funkcjonariuszy wydziału kryminalnego jaworskiej policji doprowadziły do trafnego wytypowania i zatrzymania sprawcy. Okazał się nim, dobrze znany jaworskim policjantom 36-letni jaworzanin – recydywista. Mężczyzna przyznał się do ogłoszonych mu zarzutów. Teraz jego dalszym losem zajmie się sąd - donosi KPP w Jaworze.