O śmierci dr. Petera Scotta-Morgana poinformowano w środę 15 czerwca na jego koncie na Twitterze. Z opublikowanego w portalu społecznościowym oświadczenia wynika, że 64-latek odszedł w otoczeniu swojej rodziny i najbliższych mu osób.
Był niesamowicie dumny z was wszystkich, którzy wspieraliście jego oraz wizję zmiany sposobu, w jaki ludzie postrzegają niepełnosprawność - napisano w poruszającym poście.
"Pierwszy cyborg w historii" nie żyje
U dr. Petera Scotta-Morgana zdiagnozowano stwardnienie zanikowe boczne w 2017 roku. Lekarze prognozowali wówczas, że pozostały mu około 2 lata życia. Ekspert w dziedzinie robotyki nie porzucił nadziei i postanowił przedłużyć swój żywot z pomocą technologii. Przeszedł szereg operacji, które zmieniły sposób działania jego organizmu.
Naukowcowi zainstalowano m.in. urządzenie do dostarczania składników odżywczych bezpośrednio do żołądka, mężczyzna korzystał także z cewnika i worka kolostomicznego. Oprócz tego dr Scott-Morgan był podłączony do urządzenia, które wysyłało powietrze prosto do jego tchawicy. Sprzęt był przechowywany w wózku inwalidzkim, który został zintegrowany z jego ciałem.
Czytaj także: Oto efekt kazirodztwa. W tej rodzinie doszło do mutacji
Dr Scott-Morgan opracował także realistyczny awatar, który przedstawiał jego emocje, gdy mięśnie twarzy naukowca zanikły. Korzystał również z syntezatora mowy z nagranym własnym głosem do porozumiewania się ze światem. Naukowiec używał nawet technologii śledzenia wzroku, dzięki czemu samymi oczami mógł sterować wieloma komputerami jednocześnie.
Chciałem na nowo odkryć dla wszystkich, co to znaczy być uwięzionym we własnym ciele. Nie chodzi tylko o moją chorobę. Chodzi o jakąkolwiek niepełnosprawność, czy to z powodu wypadku, choroby, genetyki, czy nawet po prostu starości lub demencji. Ale ostatecznie chodzi o uwolnienie wszystkich na ziemi - powiedział niegdyś dr Scott-Morgan.