Linie lotnicze ściśle dbają o bezpieczeństwo pasażerów. Piloci podejmują decyzję o lądowaniu w przypadku nawet najmniejszego zagrożenia. Są też ścisłe wytyczne dotyczące obecności gryzoni na pokładach samolotów. Wszystko po to, aby zapobiec przegryzaniu przewodów elektrycznych.
Samolot linii Scandinavian Airlines leciał ze stolicy Norwegii do hiszpańskiej Malagi i był zmuszony awaryjnie lądować w Kopenhadze. Otóż w pewnym momencie doszło do bardzo groźnej sytuacji. W momencie, gdy jeden z pasażerów otworzył tacę z posiłkiem, wyskoczyła z niej mysz. Gryzoń zniknął z pola widzenia, przez co bezpieczeństwo było zagrożone, a piloci zdecydowali o lądowaniu. Po 50 minutach udało się wylądować w stolicy Danii.
Rzecznik linii lotniczych Oystein Schmidt przekazał agencji AFP, że zmiana trasy była zgodna z procedurami firmy, ponieważ mysz stwarzała zagrożenie dla bezpieczeństwa. Pasażerowie tego lotu zostali później przewiezieni do Malagi innym samolotem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Opracowaliśmy procedury na wypadek takich sytuacji - dodał Schmidt. Samolot po dokładnym sprawdzeniu wystartował ponownie dopiero po 16 godzinach.
Wierzcie lub nie. Kobieta obok mnie w SAS otworzyła jedzenie i wyskoczyła mysz. Teraz zawróciliśmy i wylądowaliśmy w Kopenhadze w celu zmiany lotu - mówił jeden z pasażerów.