Jak informuje "Fakt", pani Magda skorzystała z darmowej, popularnej aplikacji, która ma ograniczyć marnowanie jedzenia - "Too Good To Go" ("Zbyt dobre, by wyrzucić"). Na czym dokładnie to polega?
Użytkownik dokonuje zaledwie kilku kliknięć i zamawia posiłek-niespodziankę, jakiego nie udało się sprzedać danego dnia w konkretnym lokalu bądź sklepie. Dania są tak zwanymi nadwyżkami, które akurat nie zeszły. Następnie kupujący (nie wiedząc, co konkretnie dostanie) musi zapłacić za paczkę z góry.
Znalazła patent na bardzo tani obiad. "Fura jedzenia"
Zamówiłam paczki w dwóch miejscach. Kosztowały łącznie 42,99 zł. Fura jedzenia: najedliśmy się mąż, córka i ja. Mała miała jeszcze lemoniadę cytrynową - chwaliła się w rozmowie z "Faktem" pani Magda.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jednocześnie kobieta przyznała, że pierwsza paczka-niespodzianka wywarła na niej ogromne wrażenie. Oceniła ją na "piątkę z plusem". Umieszczono w niej dwie duże porcje surówki, panierowaną rybę i firmową lemoniadę. Za całość klientka zapłaciła tylko 25 zł, choć zgodnie z paragonem danie było warte dwa razy tyle.
Druga paczka-niespodzianka okazała się zaś dla pani Magdy całkiem "średnia". W zamówieniu znalazła bowiem rybę z ziemniaczkami i naleśnika z twarogiem. - Co mnie nieco zawiodło, naleśnik na słodko leżał na ziemniakach, tuż przy rybie. To było dziwne. Zapłaciłam niedużo, bo 17,99 zł - podała dla "Faktu".
Pani Magda zamawianie przecenionego jedzenia nazwała jednak generalnie "świetną sprawą". A jak wam się podoba taki pomysł na kupowanie jedzenia?
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.