Wojciech Bojanowski może mówić o sporym pechu. Tydzień temu dziennikarz doznał urazu. Za pośrednictwem Instagrama zrelacjonował, jak do tego doszło.
Okazuje się, że najbardziej ekstremalnym z ekstremalnych sportów wcale nie jest kite, ale… taniec połamaniec. Zdarza się, że nawet kiedy ruchy są zdecydowanie kocie - nie zawsze spada się na cztery łapy. Generalnie chwilowo nie mogę chodzić, ale jest światełko w tunelu. Dzisiaj, jak dobrze pójdzie, ktoś zajrzy mi do wnętrza kolana rezonansem lub innym USG i będę wiedział co dalej… Utrudnia to życie mnie i wszystkim dookoła dosyć mocno, ale staram się pozytywnie do tego podCHODZIĆ, a właściwie to podkuśtykać - pisał Bojanowski pod zdjęciem, na którym poruszał się o kulach.
Wojciech Bojanowski już po zabiegu. "Boli mnie noga"
Bojanowski przeszedł operację w jednej z poznańskich klinik. Po zabiegu zamieścił w sieci drastyczne zdjęcie. Widać na nim kawałki zakrwawionej kości z jego kolana.
Takie super kawałki udało się wyciągnąć z moje kolana... przeżyłem. Boli mnie noga i jest mi zimno. Być może to już koniec problemów z moją legendarną nogą. Dzięki, jeśli ktoś trzymał kciuki, modlił się, czy coś w tym stylu. Czułem to - zaznaczył.
Później podzielił się jeszcze jedną fotką. Załączył do niej bardziej pozytywne słowa.
Dla wszystkich, którzy mieli nadzieję, że to mój koniec, mam bardzo złą wiadomość! Przeżyłem, co prawda boli jak cholera, ale staram się być dzielny. Już niedługo wracam na boisko! - zapewnił dziennikarz.
Czytaj także: Mięśnie pękły. To już naprawdę koniec rosyjskiego Popeye
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Autor: MDO
Dziękujemy za Twoją ocenę!
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Które z określeń najlepiej opisują artykuł: