Jak informuje portal Daily Telegraph, Mark Ciavarella zdecydował się na zamieszkanie w Brazzaville, stolicy Konga. Pracował kolejno w American International School, a następnie francuskiej szkole konsularnej. Uczył języka angielskiego oraz muzyki.
Zamordował byłego partnera. Szok, co zrobił z ciałem
W pewnym momencie Mark Ciavarella zniknął. W toku śledztwa podejrzenia śledczych skierowały się na byłego partnera 57-latka. Clement Bebeka w końcu przyznał, że to on stoi za zaginięciem Australijczyka, którego spotkał makabryczny los.
Przeczytaj także: Zamordowali go poduszką? Były rosyjski zawodnik MMA nie żyje
Clement Bebeka zeznał, że nie działał w pojedynkę. Przy pomocy wspólnika najpierw podał 57-latkowi truciznę. Aby mieć pewność, że nikt nie znajdzie zwłok, rzucił je na pożarcie krokodylom.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przeczytaj także: To była czerwona flaga. Niepokojące nagranie poprzedziło tragedię
Morderca 57-latka zdecydował się na ujawnienie swojego motywu. Okazało się, że Clement Bebeka wpadł w gniew, słysząc, że Mark Ciavarella zamierza wyjechać z Konga i wrócić do Australii.
Mark zamierzał opuścić kraj i zostawić nas z niczym. (...) Powiedział, że znalazł [wspólnik mordercy – przyp. red.] rozwiązanie. Zapytałem: "Jakie?". Wrócił z butelką z trucizną, a kiedy Marek wyszedł do toalety, wlał mu truciznę do stojącej na stole szklanki. Mark wypił truciznę. Stało się to na moich oczach – zeznał Clement Bebeka (Daily Telegraph).
Przeczytaj także: Zabił ponad 80 kobiet. "Angarski maniak" chce jechać na wojnę
Clement Bebeka i jego wspólnik nie poprzestali na pozbawieniu Australijczyka życia. Zdecydowali się również na zabranie karty bankomatowej i gotówki swojej ofiary. Aby odwrócić od siebie podejrzenia, Bebeka, udając rozpacz, zgłosił zaginięcie byłego partnera policji. Bliscy zmarłego nie kryją rozpaczy.
Wiedział, że Kongo to niebezpieczne miejsce, ale był pasjonatem nauczania afrykańskich dzieci – wspominał zmarłego jego brat (Daily Telegraph).