Sprawa została nagłośniona w sieci. Właściciel luksusowego pojazdu poprosił internautów o pomoc w znalezieniu samochodu.
Ten model ferrari, w dodatku w kolorze zielonym i z zielonym wnętrzem, jest bowiem na tyle rzadki, że widząc go, możemy być niemal pewni, że należy do biznesmena spod Poznania.
Czytaj także:
Kradzież luksusowego supersamochodu
Pod postem opublikowanym na stronie "Car Spotting Zachodniopomorskie" na Facebooku pojawiło się wiele komentarzy. Niektóre z nich były mocno złośliwe. Wyrażano opinię, że "na biednego nie trafiło", zastanawiano się nad tym, czy cała sprawa nie jest przypadkiem przekrętem.
Wielu jednak donosiło o tym, że w niedzielę widziało ten sam samochód, często również z identyczną rejestracją. Około godziny 15:45 miało być widziane w okolicach Redy w woj. pomorskim, o 17 na trasie S7 w stronę Warszawy nieopodal Ostródy, a o 21 blisko Olecka.
Doniesienia internautów dają policji niemałą wiedzę na temat prawdopodobnej trasy, a być może również docelowego miejsca, do którego złodzieje wywieźli wart 1,5 miliona złotych samochód. Na łamach poznańskiego wydania "Wyborczej" wyrażają oni jednak zdziwienie, że ktoś postanowił skraść tak drogi samochód.
Okazuje się bowiem, że części do nich są w całości ponumerowane, a zdecydowana większość kradzionych aut rozbierana jest na części. Z kolei w przypadku, gdyby złodzieje pragnęli sprzedać samochód w całości, to namierzenie ich byłoby bardzo łatwe.
Stąd też policja przypuszcza, że może chodzić o kradzież "na zamówienie", wykonane przez wysokiej klasy specjalistów. Niektórzy internauci z kolei spekulują, że ferrari ma trafić gdzieś za wschodnią granicę, najprawdopodobniej przez Litwę, jadąc leśnymi ścieżkami.
Zobacz także: O mały włos, a przejechałby go tramwaj. Policjant uratował mu życie