Tragedię 46-letniego pana Adama okazała "Interwencja". Mężczyzna mieszka na Podlasiu, w pobliżu granicy z Litwą (w miejscowości Sejny). W wieku 24-lat przeżył dramatyczny wypadek drogowy.
Mężczyzna jechał z kolegami samochodem. Prowadził jego przyjaciel. Brawura i prędkość sprawiły, że kierowca stracił panowanie nad pojazdem, który wyrzuciło z drogi. Mieszkaniec Sejn trafił na wózek. Wskutek wypadku stracił dwie nogi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na tyle siedziałem. Trafiłem do szpitala w Białymstoku, operowano mi kręgosłup. Doktor powiedział, że będę do końca życia jeździł na wózku. Było pięknie, ładnie, dopóki odleżyny mi się nie trafiły. Potem było aż tak źle, ze musieli mi prawą nogę amputować, a potem zapadłem w śpiączkę. Gdy obudziłem się, zobaczyłem, że drugiej nogi nie mam - mówi 46-latek cytowany przez "Interwencję" Polsatu.
Codzienny dramat ofiary wypadku
To jednak nie koniec dramatu 46-latka. Mężczyzna musi zmagać się codziennie z nieludzkim bólem. Jego rany cały czas się otwierają. Mieszkaniec Sejn nie może spać i normalnie funkcjonować.
Najbardziej mi zależy, żeby ktoś wyleczył moje rany… Na wózku mogę jeździć, już jeżdżę 24 lata. Z ranami jest jednak ciężko - mówi poszkodowany w wypadku człowiek dodając, że z problemem zmaga się od 10 lat.
Pan Adam podkreśla, że leczył się w wielu miastach w Polsce, ale żaden lekarz nie jest w stanie mu pomóc. Cały czas szuka osoby, która mu pomoże. To ważne dla niego, ale też jego 79-letniej matki. Kobiecie coraz trudniej opiekować się synem.