Przypomnijmy, że 29 lipca żołnierz zamordował swoje dziecko, psa rasy pitbull i popełnił samobójstwo. O zabójstwie pierwsza dowiedziała się matka 32-letniego komandosa, zawiadomiona przez niego smsem.
Wiadomo, że mężczyzna żył, gdy odnalazła go jego matka. Mimo natychmiastowej reanimacji nie udało się go jednak uratować. Wstrząsające są ustalenia śledczych, które ujawniła prokuratura.
Co stało się na miejscu zbrodni?
Wiadomo, że na szyi dziewczynki ujawniono ślady, które mogły wskazywać na użycie noża. Podobne, kłute rany zaobserwowano na ciele mężczyzny.
Wstępna hipoteza prokuratury wskazuje, że zdarzenie było tzw. rozszerzonym samobójstwem. To samobójstwo i zabójstwo osoby, z którą morderca czuje bardzo emocjonalną więź.
Nie było sygnałów, aby sprawca miał jakiekolwiek problemy psychiczne. Nie miał też konfliktów z prawem. Śledczy cały czas pracują w tej sprawie. Będzie ustalany motyw działania tego człowieka – wyjaśnia w rozmowie z "Faktem" prokurator Mariusz Duszyński.
"Fakt" dotarł też do sąsiadów rodziny. Co mówią o mężczyźnie?
Nie słyszałam nic niepokojącego. Czasami widziałam go z dziewczynką i psem - mówi jedna z sąsiadek, która była w okolicach miejsca zbrodni niedługo po zdarzeniu. Widziała też załamaną matkę mężczyzny.
Prokuratura czeka jeszcze na wynik badań toksykologicznych mężczyzny, aby wykluczyć, że był on pod wpływem środków psychoaktywnych. W sprawę (ze względu na zawód mężczyzny) zaangażowano również żandarmerię wojskową.
Gdzie szukać pomocy? Jeśli znajdujesz się w trudnej sytuacji i chcesz porozmawiać z psychologiem, listę miejsc, w których możesz szukać pomocy, znajdziesz TUTAJ.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.