Elegancki dom w zamożnej dzielnicy, dwójka dzieci i romantyczna data ślubu w same Walentynki. Idylli, w jakiej żyła Katarzyna z mężem Tomaszem zazdrościł niejeden. Mało kto jednak wiedział, jak ich życie wygląda naprawdę.
Okazało się bowiem, że w idealnym życiu pary z Tarnowa nie jest tak różowo. Katarzyna od lat zgłaszała problemy z przemocowym mężem, jak podaje Super Express, starała się o założenie Tomaszowi Niebieskiej Karty, w końcu złożyła pozew rozwodowy.
To nie spodobało się Tomaszowi. Dlatego najpierw w amoku nożem zaatakował swoje maleńkie córeczki (3 i 6 lat), które kładły się do łóżek i podciął im gardła.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na ciele 6-latki specjaliści z Zakładu Medycyny Sądowej ujawnili także dodatkowe rany cięte, znajdujące się na nadgarstkach. To oznacza, że dziewczynka próbowała bronić się przed rozwścieczonym ojcem, który zadawał jej ciosy z dużą siłą - czytamy na stronach tabloidu.
Następną ofiarą Tomasza była jego żona. Rzucił się na Katarzynę w szale, co potwierdzili eksperci od medycyny sądowej.
To głębokie rany cięte szyi, rany kłute klatki piersiowej, a także obrażenia na rękach i twarzy - mówił prokurator Mieczysław Sienicki z Prokuratury Okręgowej w Tarnowie.
Na koniec desperat targnął się na swoje życie, używając do tego... szlifierki kątowej. W rok po pogrzebie kobiety i jej dzieci Super Express zauważa, że ta "śmierć poruszyła wiele osób w Polsce i przyczyniła się do dyskusji na temat pomocy ofiarom przemocy oraz przeciwdziałaniu przemocy", a do sejmu skierowano nowelizację ustawy o przemocy domowej w Polsce.
Czytaj także: Zrobił to aż czterem osobom. Tak skończył
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.