Wszystko przez problemy, z jakimi musi mierzyć się rosyjska armia. Ta ma kłopot z utrzymaniem swoich pozycji i jest wewnętrznie podzielona. Ukraińcy przejmują kolejne miejscowości w obwodzie chersońskim i zaporoskim. Propaganda musi się do tego dostosować.
Blogerzy sprzyjający Kremlowi twierdzą, że tak naprawdę te ziemie nie są Rosji potrzebne. Propagandziści uważają, że grunty będą miały problem z nawadnianiem po zniszczeniu tamy w Nowej Kachowce (którą - dodajmy - zniszczyli sami Rosjanie).
Ziemie Ukrainy już mało atrakcyjne? Zmiana narracji!
Czytaj także: Eksplozje w Mariupolu. "Nie żyją rosyjscy oficerowie"
Prokremlowscy komentatorzy uważają też, że korytarz łączący Krym z dwoma obwodami jest niewydolny, elektrownia na Zaporożu to zagrożenie katastrofy, a linia brzegowa bez szans na uruchomienie.
Jaka była wartość terytorium na lewym brzegu Dniepru, które nazywamy obwodami zaporoskim i chersońskim? Rolnictwo - po wyschnięciu zbiornika i systemu irygacyjnego wszystko tam wysycha. Zaporoska Elektrownia Atomowa jest zatrzymana, a ryzyko katastrofy wysokie. Korytarz lądowy na Krym zablokowany. Linia brzegowa z kompleksami rekreacyjnymi i portem bez szans na uruchomienie w czasie akcji wojskowej. Co powiecie? Moim zdaniem nie ma to żadnej wartości - napisał jeden z blogerów na Telegramie.
Nie wiadomo jak dalej będą reagować prokremlowscy propagandziści. Ich narracja cały czas się sypie, a problemy armii na froncie coraz trudniej jest ukryć.
Podkreślmy też problemy z zewnętrznymi bojówkami (np. Grupą Wagnera), które nie chcą podporządkować się MON w Moskwie oraz walkami na terenie Rosji, prowadzonymi przez partyzantów.