Chodzi o mężczyznę - media podają tylko jego inicjały: R. S., bo rodzina nie wyraziła zgody na udostępnienie personaliów - który od lat mieszka na Wyspach Brytyjskich. Na początku listopada ubiegłego roku doznał zatrzymania akcji serca. W efekcie ciężkiemu uszkodzeniu uległ także jego mózg. Polak jest w śpiączce, jego czynności życiowe są sztucznie podtrzymywane.
Brytyjscy lekarze wnioskują o odłączenie
Jak opisuje radio RMF FM, szpital w Plymouth, gdzie obecnie przebywa chory, wystąpił do brytyjskich władz o odłączenie R. S. od aparatury. Nie chce się na to zgodzić rodzina, która poprosiła o pomoc polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. MSZ działania podjął.
MSZ działa
Podjęliśmy cały szereg działań prawnych, włącznie z wnioskami do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka - mówi o2 wiceszef MSZ, Szymon Szynkowski vel Sęk.
Faktycznie, na stronie MSZ można znaleźć kalendarium działań w tej sprawie. Są tam wnioski do ETPC o ponowne włączenie sztucznego odżywiania i nawadniania nieprzytomnego Polaka. Wniosek został odrzucony. MSZ zwróciło się też do Trybunału o zobowiązanie Wielkiej Brytanii do wyrażenia zgody na transport pacjenta do Polski lub zbadanie go przez innych specjalistów, wyznaczonych przez rodzinę.
Z tego powodu, polskie władze wpadły na pomysł niestandardowy: nadania R. S. statusu dyplomatycznego.
Wiceminister: opcja wysoce niestandardowa
Szukamy działań niestandardowych, badamy wszystkie dostępne opcje - mówi w rozmowie z o2 min. Szynkowski.
Dodaje, że kwestia nadania Polakowi statusu dyplomatycznego "choć wysoce niestandardowa, jest w tej chwili również procedowana". RMF podaje zaś, że wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł zapowiedział, iż na Polaka czeka już helikopter, którym mógłby wrócić do kraju.
Dyplomaci: to hucpa
Byli dyplomaci mówią, że działania w tej sprawie MSZ i MS są - łagodnie rzecz biorąc - odległe od właściwych.
To hucpa. Przecież żeby mieć status dyplomatyczny, do danego kraju trzeba w ogóle wjechać, dysponując paszportem dyplomatycznym. Tym bardziej, że jego żona, jak słyszę, zgadza się na odłączenie - mówi o2 były dyplomata, zastrzegając anonimowość.
Podobnego zdania jest jeden z byłych polskich ambasadorów, który wprost nazywa działania resortu "absurdalną hucpą". Nie chce komentować sprawy otwarcie, ponieważ problem jest natury konsularno-prawnej, a nie stricte dyplomatycznej.
Schnepf: Umycie rąk
Ostrożnie - choć krytycznie - komentuje sprawę były ambasador RP w Waszyngtonie, Ryszard Schnepf.
Konsul, ambasador, dyplomata powinien przez cały okres urzędowania budować kontakty. Takie, których można użyć w sytuacji właśnie takiej, jak ta. Aby można było uruchomić osobiste, mniej formalne kanały - mówi o2 były przedstawiciel RP w USA.
Dodaje, że nie zawsze wykorzystuje się takie środki, czasem nawet nigdy, ale trzeba je mieć, by w sytuacji kryzysowej uruchomić wszystkie dostępne, praktyczne narzędzia do rozwiązania problemu.
Pisanie wniosków, dokumentów, notatek do MSZ – w mojej ocenie jest biurokratyczną formą odepchnięcia problemu, umyciem rąk – "patrzcie, zrobiłem wszystko, co mogłem, napisałem wniosek”. Najpierw jednak dyplomata powinien wykorzystać całą, dostępną mu drogę niesformalizowaną - podkreśla były ambasador.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.