Od kilku miesięcy znajdujemy się w fazie rosnącej inflacji. Znacząco wzrosły ceny paliw, co z kolei przełożyło się na podwyżki wielu produktów w sklepach, bo wyższe są koszty transportu. Dodatkowo drożeje gaz i energia elektryczna, co też napędza wzrost cen w sklepach.
Polska w swojej historii kilkukrotnie musiała się mierzyć z wysoką inflacją. Obecnie wynosi ona ponad 6 proc. w skali roku i chociaż rząd zapowiedział wprowadzenie tarczy antydrożyźnianej, to eksperci powątpiewają w jej skuteczność. Może ona spłaszczyć wzrost cen, ale sprawi przy tym, że potrwa on znacznie dłużej.
Inflacja szkodzi gospodarce. W Polsce już to przerabialiśmy
Biorąc pod uwagę 103-letnią historię niepodległej Polski, nie po raz pierwszy mierzymy się z wysoką inflacją. Już w latach 20. XX wieku mierzyliśmy się ze sporymi wzrostami cen. Było to spowodowane faktem, że po wielu latach funkcjonowania w zaborach i dodatkowo po wojnie z Rosją w roku 1920, państwo musiało wpompować ogromne środki w odbudowę kraju.
W tamtym okresie polska marka stała się bezwartościowym pieniądzem. Na przestrzeni grudnia 1921 roku i marca 1924 roku ceny hurtowe wzrosły aż 4303 razy. Wzrost cen zanotował poziom 2,5 mln proc. Hiperinflacja dobiegła końca po reformach Władysława Grabskiego, który zakazał m.in. dodruku pieniądza i wprowadził polskiego złotego.
Historia lubi się powtarzać i znów po wojnie mieliśmy do czynienia z wysoką inflacją w Polsce. W latach 50. XX wieku doszło do reformy monetarnej, po której spora część Polaków straciła swój majątek. To odbiło się na poziomie inflacji.
Inflacja towarzyszyła też Polakom w latach 70., jak i na przełomie lat 80. i 90. Do pierwszej fali wzrostu cen przyczynił się Edward Gierek, który z jednej strony prowadził szereg inwestycji w kraju, ale w większości zaciągał na nie pożyczki i zrujnowało to kasę państwa. W ostateczności doprowadziło to do upadku Gierka i kolejnego kryzysu w państwie.
Początki demokracji w Polsce również kojarzą się wielu osobom z wysoką inflacją. Doszło bowiem do urynkowienia cen, które wcześniej były sztucznie utrzymywane przez komunistyczne władze. Dość powiedzieć, że na przełomie roku 1989 i 1990 inflacja wyniosła 639,6 proc. Zadłużenie państwa polskiego wynosiło wtedy 65 proc. PKB.
Hiperinflacja, podobnie jak lata wcześniej, została zatrzymana reformą ekonomiczną. Tym razem stał za nią Leszek Balcerowicz, minister finansów w rządzie Tadeusza Mazowieckiego i późniejszy szef Narodowego Banku Polskiego.
Czy teraz znów grozi nam hiperinflacja? Nic na to nie wskazuje. Eksperci szacują, że najpóźniej w roku 2023 sytuacja uspokoi się i wróci do poziomu ok. 2,5 proc.
Czytaj także: Pokazała paragon z Ukrainy. Zaniemówisz z wrażenia
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.