Niepokojące doniesienia ze stanu New South Wales w Australii. Dwulatek, który nie był szczepiony przeciwko błonicy, przebywa na oddziale intensywnej terapii w szpitalu w Queensland.
Dziecko jest leczone m.in. antytoksynami. Podłączono je także do respiratora. Rodzina i osoby z bliskiego otoczenia dwulatka otrzymały antybiotyki lub szczepienia w celu zmniejszenia ryzyka transmisji.
Dr Douglas, który zajmuje się leczeniem malucha powiedział, że nie ma stałego ryzyka zachorowania dla szerszej społeczności. Dodał jednak, że rodziny powinny być czujne i sprawdzać stan szczepień swoich dzieci.
Szczepienie przeciw błonicy jest bezpłatne i łatwo dostępne u lekarza pierwszego kontaktu dla wszystkich od szóstego tygodnia życia - przyznał w rozmowie z "Daily Mail".
Ważne jest, aby każdy był na bieżąco ze swoimi szczepieniami - dodał.
Groźny powrót
Błonica to choroba zakaźna. Rozprzestrzenia się drogą kropelkową - poprzez kaszel i kichanie. Czasem jednak zdarza się, że człowiek może zarazić się poprzez kontakt ze skórą zarażonego, na której znajdują się bakterie.
Objawy zależą od miejsca infekcji, przy czym najcięższe formy choroby dotyczą gardła i migdałków. Infekcja rozpoczyna się bólem gardła, utratą apetytu i łagodną gorączką. W ciągu dwóch lub trzech dni nad gardłem i migdałkami tworzy się szarobiała błona, która utrudnia połykanie i oddychanie. Dziecku może również spuchnąć szyja.
Toksyna wytworzona przez bakterie błonicy może także powodować stany zapalne mięśnia sercowego i nerwów. Te z kolei mogą być śmiertelne u 5-10 procent zakażonych osób.
Osoby zarażone mogą roznosić bakterie dalej przez okres do czterech tygodni od pierwszych objawów. Szczepienia zapobiegają ciężkiemu przebiegowi choroby i są objęte australijskim programem szczepień dziecięcych.
W wieku dorosłym szczepionka jest dołączona do szczepionek przeciw tężcowi i krztuścowi w szczepionkach DTP. Te zaleca się dorosłym co 10 lat oraz kobietom w ciąży.
Ostatni raz zmagano się z błonicą niemal sto lat temu. Ta groźna infekcja bakteryjna była przyczyną śmierci dzieci jeszcze na początku XX wieku.
Karolina Sobocińska, dziennikarka o2.pl