Jessica Bailey, 35-latka z Pensylwanii, pracowała jako striptizerka. Jak opisuje "The Sun", kobieta nabawiła się poważnych problemów zdrowotnych, które doprowadziły ją niemal do śmierci po tym, jak przez miesiąc nosiła jeden tampon. Sama wyjaśnia, że... zapomniała o nim. Jak to możliwe?
Czytaj także: Od 6 lat nie używała szamponu do włosów. Takie są efekty
Kobieta obcięła sznurek od tamponu i o nim zapomniała
Kobieta podkreśla, że podczas swojej pracy striptizerki, kiedy miała miesiączkę, musiała obcinać sznurek od tamponu. Tak robiła każda z jej koleżanek - a wszystko dlatego, żeby tampon pozostał w pełni niewidoczny. Jednocześnie Bailey podkreśla, że w tym czasie była aktywną alkoholiczką i piła w pracy. Zupełnie zapomniała więc o tamponie, a kiedy następnego dnia go nie czuła, pomyślała po prostu, że już go wyjęła i zaaplikowała kolejny.
Mimo że regularnie uprawiała seks, ani ona, ani jej partner nigdy nie wyczuli tamponu. Dopiero po około miesiącu kobieta zaczęła źle się czuć. Najpierw pojawiły się mdłości. Była striptizerka z początku nie zwróciła na nie uwagi, jednak jej stan zaczął się szybko pogarszać. Kobieta wymiotowała i kręciło jej się w głowie. Na pogotowiu odkryto, że ma w sobie stary tampon.
Przez stary tampon mogła nawet umrzeć
Jessica usłyszała diagnozę - był to zespół wstrząsu toksycznego. Lekarze błyskawicznie podali jej antybiotyki, które przyjmowała przez trzy dni aż jej stan się nie poprawił. Zespół wstrząsu toksycznego to bardzo poważne, ostre zatrucie organizmu bakteriami. Kobieta mogła więc nawet umrzeć.
Chociaż Amerykanka otarła się o śmierć, po wyleczeniu nie zrezygnowała jednak z noszenia tamponów.
Nadal ich używam, nie zniechęciłam się - mówi dla "The Sun".
Podkreśla jednak, że jest o wiele ostrożniejsza niż wcześniej. Przestała też pić - jak zaznacza, jest czysta od ponad pięciu lat.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.