Jana Silgale, 33-letnia mieszkanka Birkenhead, przyjechała do Krakowa wraz z pięcioma znajomymi, by świętować wieczór panieński swojej młodszej siostry. Impreza rozpoczęła się w sobotę 22 marca od brunchu, a następnie grupa wzięła udział w barowym maratonie po centrum miasta.
Podczas powrotu z ostatniego baru kobiety postanowiły odwiedzić jeden z najlepszych klubów nocnych w Krakowie. Jednak na Rynku Głównym zostały nagle zaatakowane gazem pieprzowym przez nieznanego mężczyznę. Jana wspomina to jako przerażające doświadczenie, zaznaczając, że początkowo nikt z grupy nie wiedział, co się właściwie wydarzyło.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Byłyśmy w obcym kraju, nie wiedziałyśmy, jak wrócić do domu ani jak zgłosić to na policję. To było szokujące i bardzo przerażające – powiedziała w rozmowie z Liverpool Echo.
Atak w centrum Krakowa. Nikt im nie pomógł
Kobieta dodała, że przez chwilę myślały, iż zaatakowano je kwasem. "Nie mogłyśmy otworzyć oczu. Nie wiedziałyśmy, że od razu rozpalono gaz pieprzowy, początkowo myślałyśmy, że to kwasm. Myślałam, że oślepnę" – relacjonowała.
Na szczęście trzy kobiety, które szły nieco z tyłu, uniknęły ataku i pomogły reszcie grupy dotrzeć do restauracji, gdzie przemyły oczy wodą. Jana podkreśliła, że choć incydent miał miejsce w samym centrum miasta, żadna z obecnych tam osób nie zaoferowała im pomocy.
Następnego dnia kobiety wróciły do Liverpoolu i zgodnie zapowiedziały, że nigdy więcej nie odwiedzą Krakowa. Jana stwierdziła, że była to ich pierwsza i zarazem ostatnia wizyta w Polsce. "Ludzie muszą być ostrzeżeni o tym, co nam się przydarzyło. To było szokujące" – dodała.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.