O sprawie pisze "Daily Mail". Maria przyjechała z Karoliny Północnej do Bostonu całkiem sama na koncert swej ulubienicy Taylor Swift, jaki odbywał się w ramach trasy "The Era's Tour". Wcześniej ciężko harowała w pracy, by móc sobie pozwolić na tak kosztowne bilety.
Choć początkowo wieczór na stadionie Gillette w Bostonie zapowiadał się świetnie, po jakimś czasie doszło do przykrego incydentu. Dziewczyna, która siedziała tuż za Marią, niechcący na nią zwymiotowała. Sytuację utrudniał fakt, że wokoło było bardzo ciasno.
Koszmar na koncercie Taylor Swift. Zwymiotowała na nią obca kobieta
"Miałam wymiociny na twarzy, we włosach, na całym ubraniu. Więc podeszłam do kilku ochroniarzy i mówię: Czy ktoś może mi pomóc?" - relacjonowała poruszona Maria w filmiku, jaki dodała na TikToku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niestety, tutaj Maria spotkała się z bierną postawą ochrony. Żaden z pracowników nie podał jej nawet ręcznika papierowego, o jaki prosiła. Wyszła więc z sektora, by poszukać pomocy gdzie indziej. Wtedy na nią nakrzyczano.
Zaczęli na mnie krzyczeć. Nie możesz tu być, nie wolno ci wchodzić między różowe linie - opisywała reakcję ochroniarzy.
A ja płaczę i mówię: Nie mogę wrócić na swoje miejsce, na moim siedzeniu są wymiociny - dodawała.
Maria pobiegła szukać ręczników papierowych do łazienki, ale na jej nieszczęście były tam tylko suszarki do rąk. Także sprzedawcy pobliskich budek z przekąskami nie mogli jej poratować serwetkami, gdyż ich nie mieli.
W tym czasie dziewczyna przegapiła około siedmiu nowych piosenek, śpiewanych przez Taylor Swift.
Załamana Maria przyznała w nagraniu, że wieczór ten okazał się jednym z najgorszych w jej życiu. Zaznaczyła jednak, że nie ma żalu do osoby, która na nią przypadkowo zwymiotowała, ani do Taylor Swift.
Czytaj więcej: Bolało ją ramię. Niedługo potem zmarła na raka