Artystka mieszkała m.in. w Hiszpanii, Monako, Niemczech, USA i Szwajcarii. Wielkim sentymentem darzy Francję. Podczas trzeciego roku studiów w Paryżu, zamieszkała z partnerem w Saint-Tropez. Teraz zdradziła kulisy hucznych imprez, w których brała udział.
"W Saint-Tropez nie ma żadnych barier"
Joanna Sarapata, w wywiadzie dla "Plejady", przyznała, że nie każdy może trafić do elitarnego grona szczęśliwców, którzy korzystają z życia “na bogato" w Saint-Tropez .
W Saint-Tropez nie ma żadnych barier. Oczywiście, nie wszystkich zaprasza się na przyjęcia, nie spędza się wieczorów ze wszystkimi. Trzeba trafić do odpowiedniego towarzystwa. Ale jak to się już wydarzy, znikają wszelkie granice.
Jej się jednak udało. To co oglądała na rautach, może zszokować wiele osób:
Na imprezach serwowano torty nadziewane narkotykami. Widziałam dziewczyny w bardzo różnych sytuacjach. To był świat pełen seksu i swobody. Nie znałam czegoś takiego.
Jak Joanna Sarapata komentuje to, co widziała?
"Nigdy wcześniej nie spotkałam tak niewyobrażalnie wolnych ludzi. Mimo że taki styl bycia był zupełnie niezgodny ze mną i moimi poglądami, to przyglądałam się temu z dużym zaciekawieniem. Nie wchodziłam głęboko w ten świat, raczej go bacznie obserwowałam."
Kawa… z Brigitte Bardot
W Saint-Tropez Joanna Sarapata żyła 12 lat. Okazało się, że udało jej się poznać nawet wielką Brigitte Bardot. Tak opowiadała o tym w wywiadzie dla "Expressu Ilustrowanego":
Wujek mojego pierwszego męża był bardzo dobrym kolegą Brigitte Bardot. To był 1986 rok i Brigitte była jeszcze wtedy przepiękną kobietą. Widywałyśmy się często na targu. Tam dwa razy wypiłam z nią kawę. Byłam także w jej domu. Miałam wtedy 24 lata i było to dla mnie niesamowite spotkanie. Malarka przeprowadzała się w swoim życiu ponad… 20 razy. Aktualnie dzieli życie między Warszawą a Niceą.
Zobacz także: Jest mamą piątki dzieci, czwórka jest niepełnosprawna. Nie może liczyć na pomoc od państwa
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.