Julia Kramek od roku nie wychodzi z domu. Jak opowiada, na szczęście nie mieszka sama, lecz z rodzicami i siostrą. "Domownicy wychodzą na zakupy z psem, siostra we wrześniu i w październiku chodziła do szkoły. Wszyscy jednak uważają: unikają komunikacji miejskiej, tłumów, noszą maseczki, dezynfekują ręce" - przytacza słowa Julii Gazeta.pl.
Poruszający wpis na Twitterze
Mimo izolacji Kramek nie odczuwa nudy. Utrzymuje kontakt ze znajomymi, nadrabia filmy i seriale. Pisząc post na Twitterze o niewychodzeniu z domu, spodziewała się, że niektóre z reakcji mogą być nieprzychylne, jednak lawina negatywnych wiadomości całkiem ją zaskoczyła.
Wielu nie dotarło do informacji o mojej chorobie, choć mam ją wpisaną w profilu, więc pojawiły się komentarze, że pewnie nie chce mi się pracować, ale nie każdy może sobie na to pozwolić. Tylko że ja nikomu nie każę się izolować ani rzucać pracy, napisałam wyłącznie o noszeniu maseczek, bo uważam, że to ważne. Szkoda, że dziewięć miesięcy po starcie pandemii nadal trzeba o tym przypominać - powiedziała Kramek w rozmowie z Gazetą.pl.
Do sytuacji Julia stara się podchodzić z dystansem, a z komentarzy raczej się śmiać. - Ludzie starają się brzmieć jak eksperci, a nie chce im się nawet zrobić szybkiego researchu. To wszystko świadczy wyłącznie o nich, nie o mnie - mówi.
"Wyjdź do ludzi..."
Kobieta opowiedziała także o rozmowach z ludźmi, którzy - choć wiedzą o jej chorobie - i tak chcą udzielać "dobrych rad".
Niektórzy piszą mi, że powinnam wyjść do ludzi i budować odporność. Niestety przy moim stanie zdrowia to byłoby jak samobójstwo. Myślę, że lepiej wstrzymać się z takimi radami, jeśli nie ma się odpowiedniej wiedzy, bo łatwo komuś zaszkodzić - powiedziała Kramek w wywiadzie.
Julia mocno tęskni za posiadaniem wyboru co do wyjścia z domu czy spotkania się ze znajomymi. Między innymi z tego powodu chciałaby się jak najszybciej zaszczepić. Ma również nadzieję, że na szczepionkę zdecyduje się jak najwięcej osób.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.