Amerykanka Madison Tayt kilka dni temu opublikowała na Twitterze kontrowersyjny post. Kelnerka pracująca w jednej z nowojorskich restauracji w ostrych słowach skrytykowała Europejczyków. Jej zdaniem są oni skąpi, bo zostawiają zbyt niskie napiwki.
Czytaj także: Jadł w restauracji w szabat. "Hipokryzja nie zna granic"
Kelnerka ostro o klientach z Europy
Internautka poskarżyła się na grupę klientów z Europy, którzy zostawili "jedynie" 10 proc. napiwku z rachunku opiewającego na 700 dolarów. Madison uważa, że to co najmniej o połowę za mało.
Jak wskazuje "Daily Mail", Stanach Zjednoczonych zwyczajem jest dawanie kelnerom napiwków w wysokości od 15 do 25 proc., ale nie wszyscy europejscy turyści znają te zasady. Madison poważnie to rozwścieczyło.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czasami, kur**, nienawidzę Europejczyków. Co gorsza, mieli przy stole jednego Amerykanina… - napisała.
Nastawienie kelnerki zostało zrugane przez większość komentujących użytkowników Twittera. Wpis został już usunięty, ale jak wiadomo - z internetu nic nie znika.
Burza w sieci
Na zrzutach ekranu z portalu społecznościowego możemy przeczytać wiele krytycznych komentarzy. Internauci wskazywali przede wszystkim, że w Europie panują inne zasady i zarzucili kobiecie ignorancję.
W Europie 10 procent to standard za doskonałą obsługę. Nauczyłem się tego dopiero w Amsterdamie. Dałem 25 procent napiwku i zapytano mnie, dlaczego to zrobiłem. Zamiast ich krytykować, może powinnaś wyjść i bardziej eksplorować świat - napisał jeden z komentujących.
Czytaj także: Japończycy spróbowali żurku. Reakcja hitem w sieci
Inna kobieta poinformowała, że w Argentynie daje się napiwek w wysokości 10 procent rachunku bez względu na to, czy usługa była dobra, czy nie.
Zostawiasz zero napiwków tylko wtedy, gdy obsługa była okropna i chcesz powiedzieć kelnerowi, że już nigdy w życiu nie postawisz stopy w tej restauracji - napisała na Twitterze.
A wy jak myślicie, czy Madison miała rację?